Polak zatrzymany na festiwalu Pride Amsterdam

Holenderska Policja zatrzymała naszego rodaka podczas festiwalu Pride Amsterdam. 50-letni mężczyzna nie skandował jednak żadnych prawicowych haseł, czy zachowywał się wrogo wobec bawiących się środowisk LGBT. Nasz rodak, tylko powoli, cicho starał się dorobić na imprezie.

Festiwal typu Pride w Amsterdamie to szczególna impreza. Nie chodzi tu tylko i wyłącznie o tematykę związaną ze środowiskami LGBT i promowaniem równości, tolerancji, poszanowania praw innych i woli do samostanowienia. Festiwal ten odbywający się nad brzegami kanałów i w wielu wąskich uliczkach miasta powoduje, że ogromne ilości ludzi znajdują się na relatywnie małej przestrzeni. Jeśli zaś do tego tłoku dodamy to, iż wielu widzów podąża za pochodem, czy „defiladą” płynących łodzi, praktycznie co chwile ktoś kogoś szturcha, popycha lub się o niego ociera.

50-letni Polak chciał dorobić na festiwalu Pride Amsterdam, ale wpadł w ręce policji.

Takie oto warunki są wręcz idealne dla działań, jakie rozpoczął nasz rodak. 50-latek chciał w szybki i łatwy sposób dorobić podczas festiwalu. Zamiast jednak zbierać puszki czy plastikowe butelki na kaucję czy sprzedawać pamiątki postanowił przyjrzeć się bliżej portfelom i portmonetkom  bawiących się na festiwalu widzów. Jako, że zaś miał pewne doświadczenie w kradzieży kieszonkowej, wszystko wskazywało na to, iż będą to dla niego wyjątkowo udane łowy.

Łowca staje się zwierzyną

Być może festiwalowy zarobek pozwoliłby mocno podreperować budżet mężczyzny, gdyby nie to, iż wpadł w bystre oko policjantów. Funkcjonariusze zauważyli go na Stationsplein, gdy często wsiadał i wysiadał z tramwaju. Mężczyzna w tłoku ludzi był zawsze bardzo blisko innych podróżujących komunikacją miejską. Co jednak dziwniejsze mimo dość ładnej pogody miał cały czas przerzuconą przez ramię kurtkę. Stróże prawa postanowili więc przyjrzeć mu się bliżej. Szybko okazało się, iż przeczucie ich nie myliło i śledzą kieszonkowca. Funkcjonariusze widzieli, jak na Warmoesstraat Polak wyrzuca do kosza czyjś portfel. W przeciągu następnych 30 minut trzykrotnie próbował zaś obrobić nieświadomego przechodnia.

Koniec zabawy

Policjanci zatrzymali 50-latka, gdy ten wsiadał do międzynarodowego pociągu jadącego do Paryża i tam szukał swoich ofiar. Gdy już na komisariacie funkcjonariusze sprawdzili dane kieszonkowca, okazało się, iż to nie pierwszy raz, kiedy dał się złapać. Wedle informacji, jakimi dysponowała policja, belgijski sąd skazał go na dwadzieścia miesięcy więzienia. Funkcjonariusze nie przytaczają dokładnego wyroku, ale najprawdopodobniej również chodziło o kradzieże.