Żółta kartka dla młodzieży

Holendrzy zmieniają swój system prawny. Teraz będzie on jeszcze bardziej liberalny. Tyczy się to głównie młodzieży. Nowe przepisy wprowadzą zamiast kar więzienia czy prac społecznych „ostrą” rozmowę z funkcjonariuszem policji.

Eksperyment w Twente

Holenderska policja wprowadziła już w zeszłym roku, w Twente pilotażowy program, w ramach którego młodociani przestępcy mieli otrzymywać „żółtą kartkę”. Założenia tego systemu są banalnie proste. Chodzi o to, iż młodzież, która po raz pierwszy będzie miała konflikt z prawem i zostanie złapana np. na gorącym uczynku, zamiast spisania czy wylądowania w areszcie, a nawet sprawy karnej będzie odbywała ostrą rozmowę z policjantem. Przy takiej dydaktycznej pogadance, oprócz nieletniego złodzieja/dilera/awanturnika będą również rodzice.

Trauma

Policja chce w ten sposób ograniczyć traumę i stres, jakiemu poddawani są nieletni przestępcy. Wielu funkcjonariuszy i psychologów uważa bowiem, że obecna procedura jest absurdalna. Chodzi tu o to, iż po dokonaniu przestępstwa młodociany zabierany jest na komisariat lub do aresztu. Tam zaś nastoletni przestępcy przechodzą dokładnie przez to samo co dorośli. Często więc muszą siedzieć w policyjnej celi/areszcie przez wiele godzin (niekiedy nawet w nocy) i czekać aż nie zjawi się prawnik, prokurator, który weźmie udział w przesłuchaniu. Taka właśnie samotna noc w celi z dala od matki, przyjaciół, znajomych często zaś z obcymi dorosłymi ludźmi o kryminalnej przeszłości, ma być traumatyczna i niewskazana dla małoletnich. Reasumując, jest to najgorsze miejsce, w którym mogłoby się znaleźć dziecko schodzące na złą drogę. Tak uważa między innymi Rzecznik Praw Dziecka i Stowarzyszenie Holenderskich Prawników Młodzieży (VNJA).

Zamiast do aresztu i przed sąd dzieci mają odbyć pouczającą rozmowę z policjantem.

Zdaniem organów zajmujących się młodzieżą dużo lepsze jest podejście czysto pedagogiczne, jakie wprowadzili funkcjonariusze w Twente. Rozmowa ma bowiem nastolatkowi uświadomić powagę czynu zabronionego, jakiego się dopuścił oraz jasno wskazać konsekwencje jego działań. Oprócz tego rozmowa ta ma być też „zimnym prysznicem” dla rodziców lub prawnych opiekunów. W taki dość mało brutalny sposób dowiadują się, iż ich syn/córka nie jest aniołem, za jakiego go/ją mieli. Dziecko zaś dostaje upomnienie i realne przedstawienie wizji tego, co się z nim stanie, jeśli postąpi jeszcze raz niezgodnie z prawem i zejdzie na przestępczą drogę.

 

Wszystko to brzmi zdaniem wielu sceptyków jak bajka dla niegrzecznych dzieci. Grożenie palcem w przypadku zdeprawowanego małolata nic nie da. W doniesieniu zaś do młodocianych gangów może tylko doprowadzić do ich jeszcze większego rozbestwienia. Wandale czy mali złodzieje będą bowiem doskonale wiedzieć, że jeśli pierwszy raz podwinie im się noga, nie będzie to miało praktycznie żadnych konsekwencji.

 

To działa

Pomimo uwag sceptyków, w praktyce program ten w Twente sprawdził się nad wyraz dobrze. Z około 120 dzieci w wieku 12-18 lat, które w minionym roku odbyły taką rozmowę, żadne nie trafiło z powrotem na komisariat z powodu popełnienia przestępstwa. Wszystko wskazuje więc na to, iż te „ostre rozmowy” działają.