Polak aresztowany za kradzież kartonika napoju

Nasz 20-letni rodak został zatrzymany za kradzież kartonika napoju w jednym ze sklepów w Arnhem. Wszystko to może wydawać się wręcz paranoją. Człowiek trafił dowiem do celi za kradzież czegoś o wartości kilkudziesięciu centów. Sprawa ta ma jednak drugie dno.

Polak został złapany na gorącym uczynku w poniedziałkowy poranek. Młody mężczyzna chciał wynieść napój ze sklepu w Arnhem. Czujne oko obsługi supermarketu wyłapało jednak podejrzane zachowanie klienta. 20-latka zatrzymano więc przy kasach i poproszono o oddanie lub opłacanie napoju.

Na gorącym uczynku

W takiej sytuacji wielu pewnie próbowałoby się wyłgać, wskazując, iż po prostu się zapomniało. Następnie szybko uregulować rachunek i paląc się ze wstydu opuścić lokal. Polak szedł jednak w zaparte. Nie chciał w żaden sposób podporządkować się pracownikom ani ochronie supermarketu. Ci widząc, iż nic nie da się zrobić i sami z obcokrajowcem nie wygrają, wezwali policję. Funkcjonariusze pomimo informacji o tym, iż cała sprawa dotyczy kartonika napoju, przyjechali na miejsce. Nie chodziło bowiem o samą wartość skradzionego towaru, a o to, iż złodziej zaczął przepychać się i szarpać z obsługą sklepu.

Na dołek, ale nie za kartonik

Funkcjonariusze przybyli na miejsce postanowili zatrzymać 20-latka. Mężczyzna trafił na policyjny dołek. Miał tam posiedzieć kilka godzin, by ochłonąć. Policja w tym czasie zajęła się zaś całą papierologią. Po tym, jak funkcjonariusze wypełnili wszystkie dokumenty związane z interwencją, nasz rodak odzyskał wolność. Policja wskazuje jednak, iż w najbliższym czasie może się spodziewać sankcji za popełniony czyn. Te mogą wiązać się z mandatem-grzywną lub, jeśli obsługa sklepu złoży zażalenie, nawet z procesem przed sędzią policyjnym.

 

Supermarket

Kradzież kartonika napoju zaowocowała również tym, iż mężczyzna otrzymał zakaz zakupów w supermarkecie. Jest w nim niemile widziany. Niemniej jednak w sklepie próżno szukać tablicy informacyjnej ze zdjęciami i podpisem: "tych klientów nie obsługujemy". Wątpliwe zresztą, by złodziej z własnej woli poszedłby robić zakupy w sklepie, który sam próbował okraść.