Polacy potraktowani jak przestępcy, czyli czemu nie opłaca się mieć wiatrówki w Holandii

Zabarykadowana ulica, kilkudziesięciu policjantów, kamizelki kuloodporne i długa broń, a to wszystko na czwórkę Polaków z Tilburga.


W miniony weekend, policja w Tilburgu, otrzymała wezwanie. Jakoby w jednym z okien na drugim piętrze, w domu na ulicy Heubergerstraat, było widać człowieka z długą bronią. Z racji podejrzeń, iż cała sprawa może mieć związek z działaniami terrorystycznymi lub rabunkiem z użyciem broni, na Heubergerstraat zostały wysłane dość duże siły policji. Funkcjonariusze zamknęli ulicę, otoczyli dom i schowani za samochodami celowali w okna i drzwi podejrzanej posiadłości.

Czujny obserwator i burza w szklance wody

Wezwanie do poddania się

Gdy cały teren został już zabezpieczony, funkcjonariusze z bezpiecznej odległości zaczęli nawoływać znajdujących się w budynku ludzi do wyjścia z rękami w górze. Na wezwanie odpowiedziało im dwóch lokatorów. Kobieta i mężczyzna, Polacy. Zostali oni natychmiast przejęci przez policję, skuci i odprowadzeni w bezpieczne miejsce. Później mieszkanie opuściła jeszcze jedna para polskiego pochodzenia. Cała czwórka została przewieziona na komendę w celu złożenia zeznań, a policjanci przystąpili do przeszukania.

Przeszukanie

Funkcjonariusze dokładnie przeszukali całe mieszkanie pod kątem posiadanej broni, amunicji lub innych materiałów pirotechnicznych, które mogłyby posłużyć do przeprowadzenia zamachu. Szybko okazało się jednak, że długą bronią, która wzbudziła tak duże zaniepokojenie u świadków, to w rzeczywistości dwie długolufowe wiatrówki. Jedna na naboje C02, a druga klasycznie łamana. Niemniej z racji znajdujących się na nich lunet, z daleka mogły one wyglądać jak karabiny snajperskie lub broń myśliwska. To zaś mogło zaalarmować okolicznych mieszkańców.

Akcja policji pokazuje doskonale, jak Holendrzy boją się zamachów.

Mili ludzie

Sąsiedzi zatrzymanych Polaków stoją murem za nimi. Z ich wypowiedzi jasno wynika, że Polscy, mieszkańcy Heubergerstraat, to mili uczynni ludzie, z którymi dobrze się mieszka. Całą zaś akcję nazywają przerostem formy nad treścią, uważając, że takie środki były ewidentnie niepotrzebne. Znając wynik przeszukania, nie sposób z nimi się nie zgodzić. Nie wolno jednak zapominać, że policjanci przyjeżdżając na miejsce, nie mogli mieć pewności czy zaraz z okien budynku nie zacznie się ostrzał z karabinów wyborowych.

Sankcje

Po złożeniu zeznań, trójkę z czwórki zatrzymanych zwolniono do domu. Dłuższą rozmowę policja przeprowadziła tylko z 46 latkiem, właścicielem posesji. Był on przesłuchiwany pod kątem ustawy o broni i amunicji. Niemniej prokuratura nie postawi mu raczej żadnych zarzutów. Cała bowiem sprawa nie nosi znamion poważnego przestępstwa. Pokazuje jednak, jak bardzo Holendrzy boją się potencjalnych zamachów.

Wiatrówka w Holandii

Co ciekawe, Holandia jest jednym z nielicznych krajów Unii Europejskiej, w którym każdy pełnoletni mieszkaniec może posiadać wiatrówkę bez pozwolenia i bez wskazania maksymalnej mocy. Dla przykładu w Polsce maksymalna moc takiej broni to 17J, w Niemczech 7,5J, w Hiszpanii 24J, w Holandii zaś może ona mieć moc porównywalną z klasycznym karabinem (jeśli oczywiście możliwości techniczne by na to pozwoliły). Wedle ustawy dotyczącej broni i amunicji, broń palna w Holandii jest zakazana. Wyjątkiem są właśnie wiatrówki. Na używanie ich są jednak nałożone duże obostrzenia. Można jej używać tylko i wyłącznie na terenie własnej posesji, nie wolno iść z nią do lasu czy parku. Karabinku pneumatycznego nie można również przenosić w sposób widoczny. Broń ta powinna być zamknięta w specjalnym futerale, gdy chcemy ją przenieść czy przewieźć w bagażniku.