Polacy ofiarami dyskryminacji, traktuje się nas jak Marokańczyków
Kontynuujemy wątek mieszkań dla naszych rodaków w Holandii. Niedawno pisaliśmy na temat lat oczekiwania na mieszkania socjalne. Dziś zajmiemy się sprawą dyskryminacji potencjalnych najemców. Nie każdy ma bowiem takie same szanse na wynajęcie mieszkania w krainie tulipanów. Nie chodzi tu jednak o pieniądze, a o pochodzenie. Na tym polu jedną z najbardziej poszkodowanych grup etnicznych w Holandii są niestety Polacy.
Ministerstwo Spraw Wewnętrznych Królestwa Niderlandów przeprowadziło jakiś czas temu bardzo ciekawe badanie, którego wyniki niedawno wyszły na światło dzienne. MSW wraz z Holenderską Agencją do Spaw Dyskryminacji przeprowadziło dość ciekawy eksperyment. Podstawieni ludzie mieli za zadanie wynająć mieszkanie od osób prywatnych bądź agencji pośrednictwa. W tym celu przygotowali kilka profili potencjalnych wynajmujących. Ich dane, cechy osobiste były takie same. Co jedynie różniło poszczególne osoby to ich dane, a dokładniej imię i nazwisko oraz co za tym idzie kraj pochodzenia. Badacze Art.1 en Radar podszywali się pod Polaków, tworząc znajomo brzmiące nazwiska zakończone na „ski”, czy za Marokańczyków. Grupą kontrolą były zaś fałszywe holenderskie profile. Wynik okazał się zaskakujący.
Wyniki
Badacze wykonali dziesiątki rozmów telefonicznych i wymienili setki maili. W wielu przypadkach okazywało się, iż lokal dostępny dla Holendra nagle okazuje się nieaktualnym ogłoszeniem dla Polaka lub Marokańczyka. Narodowości te były dużo rzadziej akceptowane niż holendersko brzmiący najemcy. Sytuacja tego typu miała miejsce nie tylko w dużych miastach i rejonach, gdzie obawiano się, że lokale te posłużą za mieszkania dla pracowników tymczasowych. Obojętnie, czy badacze wybrali miasto, czy wieś, region na północy, południu, wschodzie czy centrum Holandii wyniki otrzymywali praktycznie identyczne. Jeśli było się „Kowalskim” lub „Achmedem” szansa na wynajem gwałtownie spadała.
Agencje nieruchomości
Sytuacja ta to jednak ta „jaśniejsza” i mniej groźna cześć problemu. Można bowiem powiedzieć, iż wszystko zależy tu od sympatii i antypatii właściciela mieszkania. Dużo większym zagrożeniem jest to, iż dyskryminacja ta przybiera niemal systemowy rozmiar, gdy spojrzy się na rynek agencji nieruchomości. Oprócz bowiem wcielania się w osoby o polskich i marokańskich nazwiskach badacze zagrali również właścicieli mieszkań i domów. Jako gospodarze zgłosili się oni do 105 brokerów nieruchomości z prośbą o to, by firmy te zajęły się sprzedażą lub wynajmem ich czterech kątów. Oddając swoją nieruchomość we władanie agencji, badacze zaznaczyli sobie jednak, iż nie chcą, by dom trafił w ręce migrantów, wskazując, iż mają oni być z automatu skreślani jako potencjalni lokatorzy.
Działanie tego typu jest prawnie zakazane, jest to bowiem czysta forma dyskryminacji na tle narodowościowych. Osoby zgadzające się na nią mogą być ścigane i pociągnięte do odpowiedzialności. Niemniej jednak wizja zysku była na ogół ważniejsza niż etyka i prawo. Ponad 1/3 firm zgodziła się na to bez wahania, reszta z oporami, ale stwierdziła, iż „zobaczy co da się zrobić”. Z owych 105 agencji tylko 15 odmówiło tak jawnie dyskryminującego działania.
Dziennikarskie śledztwo
Bardzo podobny eksperyment przeprowadził również De Groene Amsterdammer. Jego dziennikarze odpowiedzieli na pulę ogłoszeń dzwoniąc jako Marokańczyk Rachid i Holender Jaap. Ten pierwszy usłyszał, iż 116 ogłoszeń jest nadal aktualnych, ten drugi, iż jest ich aż 162. Reporterzy zgłosili się również do agencji pośrednictwa nieruchomości. Oferowali oni mieszkanie na wynajem, ale zastrzegli, iż nie chcieliby, by ich dom trafił w ręce obcokrajowców. 46 agencji z 50 zgodziło się na takie działanie.
Działania
Widząc wyniki Minister Spraw Wewnętrznych Kajsa Ollongren nie kryła oburzenia: „Z tych badań wynika, że dyskryminacja na rynku mieszkaniowym występuje w całym kraju. To nie tylko problem dużych miast. Uważam to za bardzo niepokojące. Dyskryminacja jest niedozwolona i nie będzie tolerowana. Dotyczy to zarówno agentów wynajmu, jak i wynajmującego, który oferuje swój dom publicznie. Dlatego w najbliższej przyszłości zintensyfikujemy nasze podejście do walki z dyskryminacją”. Co te słowa oznaczają w praktyce? Polityk chciałby, by rząd zintensyfikował podejście do zwalczania takich form podziału społeczeństwa na lepszych i gorszych. Gminy mają otrzymać nowe instrumenty prawne i możliwości zwalczania tego typu procederów. Ma w tym pomóc ujednolicenie przepisów na skalę krajową, tak by można było, np. cofać pozwolenia na handel nieruchomościami poszczególnym agencjom lub nakładać surowe kary na prywatnych właścicieli, którzy stosują takie działania. Wszystko to, jednak dopiero mgliste projekty, które pojawią się w przyszłości. W jakiej przyszłości? Trudno powiedzieć. Problem ten bowiem powraca jak bumerang od lat i zwykle na zapowiedziach się kończy. Te zaś są szumnie ogłaszane do momentu, aż media przestają się interesować tą sprawą. Możliwe więc, iż nic się nie zmieni, a pośrednicy zamiast, np. kryterium narodowości będą patrzeć na znajomość języka, co w efekcie będzie oznaczać to samo, a będzie bardziej zgodne z prawem.