Polacy nie chcą jechać do Holandii

Już za kilkanaście dni w Królestwie Niderlandów rozpocznie się sezon na szparagi. Z racji na ciepłą jesień i łagodną zimę rośliny te wystartowały dużo szybciej. Wielkimi krokami zbliża się również sezon na truskawki. Holendrzy ma ją jednak problem. Polacy nie chcą jechać do Holandii. Wszystko z powodu zarobków i epidemii koronawirusa.

Wieloletnia tendencja

Już od kilku lat można zauważyć, że na sezonowe prace do Królestwa Niderlandów wyjeżdża coraz mniej ludzi. Polacy nie chcą zbierać już szparagów i truskawek. Praca ta jest bowiem trudna i monotonna. Również warunki zakwaterowania często pozostawiają wiele do życzenia. Gdy zaś dodamy do tego coraz głośniejsze przypadki wykorzystywania pracowników przez farmerów, praca na roli nie cieszy się zbyt dużym uznaniem. Nasi rodacy wolą wybrać spokojniejszy etat np. na magazynie, gdzie nie tylko uzyskają wyższe stawki godzinowe, ale również nic nie będzie im padać na głowę podczas pracy.

Koronawirus

Sytuację na rynku pracy utrudnił w tym roku jeszcze bardziej koronawirus. Polacy nie chcą jechać do Holandii z powodu zagrożenia biologicznego. COVID-19 rozprzestrzenia się w Niderlandach dużo bardziej niż w Polsce i zbiera tam znacznie bardziej tragiczne żniwo. W takiej sytuacji nasi rodacy jeszcze bardziej kalkulują wyjazd. Bojąc się, iż w krainie tulipanów mogą stać się ofiarami zarazy z Chin. Tam zaś, trafiając do szpitala lub będąc poddani kwarantannie, są zdani praktycznie sami na siebie. Nie znając zaś języka i przepisów prawa w Królestwie, strach i niepokój bardzo często wygrywają z chęcią zarobku.

 

Przewozy

Problematyczne stają się również same przewozy do Niderlandów. Rolnicy bardzo często uważają, iż busy z pracownikami nie chcą kursować, ponieważ po powrocie na kierowcę czeka 2-tygodniowa kwarantanna. Nie jest to prawdą. Kierowcy w ruchu międzynarodowym są bowiem zwolnieni z tych obostrzeń, niemniej jednak problem istnieje. Z racji na brak chętnych wiele mniejszych firm zawiesiło po prostu kursy, by nie „puszczać” w trasę pojazdów z jednym, dwoma pasażerami.

Kwestia dotarcia do Holandii Polaków jeszcze nie jest tak skomplikowana, ponieważ wielu z nich przybywa do Niderlandów transportem kołowym. Druga popularna grupa pracowników na farmach pochodząca z Węgier, czy Rumunii została praktycznie całkowicie „uziemiona” i trzeba rozumieć dosłownie. Wszystko dlatego, iż pośrednicy wykupywali im w dużej mierze bilety lotnicze w tanich liniach lotniczych. Teraz jednak możliwość wylotów praktycznie zamarła.

 

Niepewne czasy

Biura pośrednictwa pracy, jak i sami pracodawcy rozmawiając z swoimi podwładnymi, wskazują na jeszcze jedną kwestię, niepewność jutra. Polacy nie chcą jechać do Holandii, ponieważ boją się o przyszłość. W trudnej sytuacji, jaka teraz nastała, wielu woli zarabiać mniej, ale być przy rodzinie, bliskich. Jak sami mówią, nie wiedzą bowiem, czy za tydzień, dwa lub miesiąc granica nie zostanie całkowicie zamknięta i nie będą mogli wrócić do domu. Troska o rodzinę wygrywa więc z zarobkiem, który jak już pisaliśmy wyżej, nie należy do najwyższych. Jeśli zaś dodamy do tego rozwijającą się polską gospodarkę z nowymi miejscami pracy, nad Wisłą często można znaleźć ciekawą alternatywę dla pola w Niderlandach.

 

Wysokie euro

Również wysoki kurs euro, będący teoretycznie zachętą do wyjazdu na zachód, paradoksalnie działa obecnie na niekorzyść pracodawców. Polak jadący do pracy musi bowiem dużo więcej zainwestować. Transport często wyceniany jest w euro. Ponadto na pierwsze kilka dni należy zabrać ze sobą środki na utrzymanie. To wymaga zakupu euro. Przy kursie zaś powyżej 4,57 jest to dość duży wydatek, który dla uboższych może stanowić kwotę wręcz zaporową.

 

Szparagi i truskawki zgniją na polach

Polacy nie chcą jechać do Holandii. A jak inne narodowości? Lepsza koniunktura gospodarcza w Europie spowodowała, że wymienieni już Węgrzy czy Rumuni coraz częściej rezygnują z pracy na polu. Podobnie jest z Bułgarami i innymi nacjami państw Europy Środkowo-Wschodniej. Rok temu mówiono, iż Wietnamczycy i Chińczycy zostaną „nowymi Polakami”. COVID-19 spowodował jednak, iż pracownicy z Azji są praktycznie nieosiągalni. Czy oznacza to, że warzywa i owoce będą gnić na niderlandzkich polach? Rolnicy stoją przed wielkim wyzwaniem, by mu sprostać, muszą podjąć decyzję powodujące, iż etat u nich będzie konkurencyjny w stosunku do innych ofert na tamtejszym rynku pracy. To zaś musiałoby się wiązać między innymi ze zwiększeniem wynagrodzenia. Czy jednak tak się stanie? O tym przekonamy się już w nadchodzących tygodniach.