Pijani Holendrzy atakują pracowników pogotowia

Polak po 13-latach wraca do ojczyzny i to na długo

Pijani mężczyźni atakują prowadzących resuscytacje ratowników medycznych, a później rozpoczynają bójkę z przybył a na miejsce policją.

W powszechnym mniemaniu ratownik pogotowia to zawód darzony ogromnym szacunkiem. Wszystko dlatego, że ludzie ci za relatywnie małe pieniądze, często z narażenie własnego życia ratują życie i zdrowie ofiar wypadków, bójek czy strzelanin. Niestety zdarzają się również sytuacje, gdy sami ratownicy potrzebują pomocy, by móc bezpiecznie wykonywać swoją pracę.

 

Cały dramat rozpoczął się w Brasserie De Berg, w Nieuwerkerk aan den IJssel, popularnej restauracji, do której każdego dnia przychodzi wielu ludzi pragnących miło spędzić czas i zakosztować wyśmienitej kuchni. W sobotę, około godziny 17:45 jeden z gości tamtejszej restauracji, 64-letni mieszkaniec Fijnaart źle się poczuł i stracił przytomność. W zaistniałej sytuacji przyjaciel mężczyzny poprosił, by zadzwoniono pod 112, a sam rozpoczął resuscytację krążeniowo-oddechową. Towarzysz 64-latka prowadził masaż serca aż do momentu, gdy na miejscu nie zjawiła się jednostka ratownicza straży pożarnej, która przejęła działania od mężczyzny. Nie było to jednak tak proste, jak mogłoby się wydawać…

 

Paskudna klientela

Już nie raz na łamach naszej strony pisaliśmy o znieczulicy holenderskich świadków. Ludzie ci stoją, komentują, kręcą filmy i robią zdjęcia, ale nie pomagają. Strażacy walczący o życie zawałowca chcieliby jednak mieć taką publikę. W lokalu było bowiem dwóch pijanych gości, którzy ewidentnie przeszkadzali w działaniach ratunkowych. Zaczepiali ratowników, nie słuchali ich poleceń, a wręcz byli w stosunku do nich agresywni. Na miejsce, zaalarmowana całą sytuacją, bardzo szybko przybyła policja.

 

Sytuacja staje się napięta

Pojawienie się funkcjonariuszy tylko rozsierdziło dwóch krewkich mężczyzn. Obaj zaczęli jeszcze bardziej odgrażać się ratownikom, chcieli, by przerwali akcje. Ci jednak starali się ich ignorować i walczyć o życie 64-latka.

W pewnym momencie doszło do przesilenia. Jeden z pijanych złapał krzesło i zaatakował nim ratowników. Cios na szczęście jednak nie trafił w plecy i głowę strażaka. Policjanci okazali się szybsi. W ruch poszedł żel pieprzowy i pałki. Doszło do krótkiej, ale regularnej bitwy. W jej efekcie dwójka pijanych awanturników została aresztowana. Jeden z nich wybijając szybę, rozciął sobie dość mocno rękę i musiał być poddany leczeniu ambulatoryjnemu. Trzech policjantów doznało lekki obrażeń. Oficerowie mają parę siniaków i zadrapań.

Dwóch pijanych klientów restauracji zaatakowało ratowników prowadzących masaż serca u pacjenta. Policja musiała użyć gazu i pałek. 

Wysoka kara

Zatrzymanym grozi wysoka kara. Odpowiedzą oni za znieważenia i za atak na funkcjonariuszy publicznych, jakimi są zarówno policjanci, jak i przybyli na miejsce ratownicy medyczni. To jednak nie wszystko. Służbom medycznym nie udało się uratować 64-latka. Obecnie całej sytuacji bacznie przygląda się prokuratura. Możliwe, iż niezbędna będzie również sekcja zwłok ofiary. Jeśli okaże się, że zaczepianie, odciąganie ratowników jakiego dopuścili się pijani goście ,miało bezpośredni wpływ na nieudany przebieg akcji ratunkowej, mogą oni odpowiedzieć nawet za zabójstwo.