Patrz co jesz w Holandii

W Holandii od jakiegoś czasu bardzo modne są produkty ekologiczne. Okazuje się jednak, iż wiele z nich nie ma nic wspólnego z ekologią, ani z szeroko pojętym „bio”. W wielu przypadkach hasła te to tylko slogany mające zachęcić konsumenta do kupna często droższej żywości.

Jak ujawnia Dutch Food Safety Authority (NVWA), w latach 2015-2018 wpłynęło blisko 70 raportów dotyczące firm, które sprzedawały swoje „ekologiczne” produkty, które nie miały jednak nic wspólnego z ekologią. Z danych tych wynika, iż sytuacja taka miała miejsce nie tylko przy wyrobach pochodzenia odzwierzęcego, takich jak mięsa, sery, wędliny. Dotyczyło to również płodów rolnych w tym zbóż, kawy czy oliwy z oliwek. Wszystkie te „ekologiczne” produkty miały nie spełniać surowych wymagań dotyczących dobrostanu zwierząt i środowiska. Chodzi tu między innymi o sposób, miejsce uprawy i zbioru, hodowlę zwierząt, pasze im podawane itd. NVWA, na podstawie zebranych danych, uznał, iż 58 firm wprowadzało konsumenta w błąd. Pozostałe dziesięć jest zaś podejrzane o celowe, wyrafinowane oszustwo.

Ekologiczne jedzenie często jest tylko "eko" z nazwy.

Wydaje im się

Eksperci zapewniają jednak, iż produkty firm, które oszukiwały, były zdatne do spożycia. Sprawa większości producentów dotyczy w głównej mierze półproduktów np. rolnika, który sprzedaje „ekologiczne ziemniaki”. Farmer faktycznie nie korzysta z pestycydów podczas uprawy, ale to jedyne co robi. Nie jest on bowiem powiązany z regulatorem biologicznym „Skal” i nie spełnia wymagań w innych bardziej specyficznych zakresach.

Gdy NVWA skontaktował się z 58 firmami wprowadzającymi w błąd swoich klientów. Okazywało się, iż większość z nich nie wiedziała nawet dokładnie jakie wymagania stoją za etykietą ekologiczną. Przedsiębiorcy ci nie byli bowiem sami świadomi, iż nie dopełnili jeszcze mniej oczywistych kroków. W tej kwestii więc oprócz poinformowania, iż trzeba usunąć stosowne oznaczenia, NVWA nie podejmowała żadnych działań.

 

Oszustwo

Są jednak firmy, które z premedytację wykorzystują ekologiczną żywność po to, by się wzbogacić. W przypadku 10 firm ich kierownictwo doskonale zna Skal i zasady ekologicznej żywności, ale nie stosuje się do nich. Przykładem może tu być przetwórca mięsny z Brabancji Północnej. Przedsiębiorstwo to zarobiło setki tysięcy euro na sprzedaży ekologicznego mięsa. Problem jednak w tym, iż od samego początku wiadomo, że na rynek trafia „normalne” mięso wieprzowe, wołowe i jagnięce, które tylko dostaje naklejkę, by w ten sposób sztucznie podnieść jego wartość.

Sprawa ta, jak i pozostałe dziewięć zostały potraktowane bardzo poważnie i zebrane informacje zostały przekazane prokuraturze. Obecnie prowadzone jest śledztwo w sprawie jednej z nich.