Pastor pedofil przed sądem w Holandii
Gdy w Polsce trwa medialna burza po publikacji dokumentu „Tylko nie mów nikomu”, tak w Holandii, zamiast przerzucać się pomysłami, co należy zrobić, sądy sądzą i skazują oskarżonych o pedofilię duchownych.
„Namaszczenie olejami”
Holenderska prokuratura żąda 6 lat pozbawienia wolności i dziesięcioletniego zakazu wykonywania zawodu dla kapłana z Hagi, który miał molestować trzy dziewczynki. Oskarżony znał się doskonale z matką swoich ofiar. Pomagał jej bowiem w założeniu ghańskiego kościoła w Hadze.
Wieloletnia znajomość sprawiła, że kobieta bezgranicznie zaufała pastorowi. 59-latek wielokrotnie był gościem w domu pokrzywdzonych. Mieszkał bowiem w okolicy. Stał się prawie domownikiem. Często wpadał „zobaczyć co słychać”, robił to również, gdy w domu znajdowały się tylko dziewczynki.
Podczas takich wizyt dotykał ich pośladków, piersi i okolic łonowych. Jedna z sióstr przechodziła również wielokrotnie „namaszczenie olejami”. W wykonaniu pastora polegało to na tym, iż dziecko rozbierało się do naga, a on następnie pod pozorem modlitwy, wcierał w jej ciało olejki eteryczne.
Czemu dzieci nie skarżyły się na dziwne zachowanie kapłana? Bały się, wierzyły w jego wielkie znaczenie i szacunek, jakim obdarzała go ich matka. Ponadto sam duchowny ostrzegł nastolatki, że jeśli coś powiedzą, to zniszczą nie tylko jego życie ale i swojej rodziny.
Horror trwa latami
Presja, jaką wywarł duchowny i wiara w wielki autorytet kościoła sprawiła, że molestowania trwały latami. Dziewczynki były systematycznie gwałcone, aż do ukończenia 18 lat, a w przypadku jednej 20 roku życia. Dopiero wtedy, przez przypadek dowiedziały się, że każda została wykorzystana. Czemu tak późno? Duchowny ostrzegł nastolatki, że jeśli coś powiedzą to zniszczą życie nie tylko jego ale i swojej rodziny. Przez lata wyprał im zaś mózgi tak dobrze, że młode kobiety same w to uwierzyły. Ponadto każda z nich myślała, że pozwalając księdzu dokonywać takich potworności, chroni swoje pozostałe dwie siostry przed tym losem. Rzeczywistość okazała się niestety dużo bardziej brutalna.
Rodzeństwo postanowiło powiedzieć o swoich traumatycznych przeżyciach matce. Ta na początku nie chciała uwierzyć w to, czego dopuścił się „przyjaciel rodziny”. Na szczęście jednak miłość do córek okazała się większa, niż szacunek do kapłana. Kobieta nie poszła jednak na policję. Zgłosiła sprawę przełożonemu pastora. Ten obiecał, że zajmie się sprawą. Niestety pomimo upływu czasu pastor nie przeprosił dziewcząt, ani nie przyznał się do winy.
Prokuratura
Jego bezkarność sprawiła, że rodzina postanowiła iść na policję, by zawiadomić organy ścigania. Gdy sprawą zajął się prokurator, dziewczynki zostały oskarżone przez kapłana o „spisek na jego dobre imię”. Oskarżyciel jednak nie uwierzył w teorię pastora. Uznał, że dziewczyny opisując swoje przejścia ze szczegółami, mówią prawdę. Ponadto prokuratura posiada fragmenty nagrań z dyskusji, jaka miała miejsce na ich temat na plebanii. Materiały te mają dowodzić, iż duchowny przyznaje się przez swoim zwierzchnikiem do winy. Na bazie tych materiałów i zeznań obecnie już dorosłych kobiet, prokurator domaga się dla pastora 6 lat pozbawienia wolności, a po odsiadce dodatkowych 10 lat zakazu wykonywania pracy pastora oraz jakiejkolwiek innej polegającej na kontakcie z dziećmi. Obecnie toczy się postępowanie przygotowawcze w tej sprawie.