Oskarżenie 15-latka o zabójstwo to nonsens

Turysta zginął pod kołami tramwaju w Amsterdamie

Oskarżenie nastolatka o to, iż wepchnął 39-letniego Polaka pod tramwaj to jeden wielki nonsens i bzdury niemające nic wspólnego z rzeczywistością. Zdaniem obrońcy jednego z Marokańczyków, śmierć naszego rodaka to nic innego tylko wynik jego własnej głupoty. W efekcie to chłopcy są ofiarami w całej sprawie i będą musieli żyć z traumą po tym co się stało.

Przedwczoraj pisaliśmy, iż 15-latkowi postawiono zarzut zabójstwa ze skutkiem ewentualnym. Oznacza to, iż nastolatek wpychając Polaka na torowisko, mógł liczyć się z tym, iż zginie pod nadjeżdżającym tramwajem. Za ten czyn, z racji na młody wiek, oskarżonemu grozi kara maksymalnie roku więzienia. Obrana podchodzi do tej sprawy jednak zupełnie inaczej. Wskazuje, iż zarówno oskarżony, jak i jego dwóch przyjaciół są ofiarami w całej sprawie i to im powinno się najlepiej współczuć i wypłacić odszkodowanie.

Jak wspomina prawnik 18-latka, jego klient jest przerażony tym, co się stało. Nie śpi po nocach, jest cały roztrzęsiony. Być może będzie wymagał długiej terapii, by zwalczyć traumę, jaką przeżył. Gdy tylko zamknie oczy widzi tragiczne obrazy z przystanku tramwajowego Anthony Fokkersingel, w Ypenburgu. W głowie zaś cały czas słyszy przeraźliwy krzyk Polaka.

 

To wina Polaka

Nastolatek z racji tego, iż jest pełnoletni i grożą mu większe sankcje niż kolegom, ściśle współpracuje ze swoim prawnikiem. To właśnie jemu przekazał ze szczegółami całą historię zajścia na przystanku, by ten mógł opowiedzieć ją mediom i pokazać, że zarówno on jak i jego koledzy to nie bezduszni, zdeprawowani nastolatkowie, a ofiary tego wypadku.

Trójka nastolatków miała po raz pierwszy zobaczyć Polaka, gdy zaczepiał innego mężczyznę po drugiej stronie torowiska. Miał on być wyraźnie pod wpływem alkoholu (oficjalnego potwierdzenia tej pojawiło się w piąte). Gdy ofiara nękania odeszła, 39-latek miał przejść na drugą stronę torów do trójki siedzących na przystanku nastolatków, którzy czekali na tramwaj linii 19.

 

Nękanie

Polak miał wielokrotnie zaczepiać chłopców, chcieć czegoś od nich. Początkowo nastolatkowie odsunęli się, oddali mu pole, tak by nie prowadzić do konfrontacji. To jednak nic nie dało. Nasz rodak nie odpuszczał. Mężczyzna miał wziąć sobie za cel, zdaniem prawnika, 15-latka (obecnie podejrzanego o zabójstwo). Nasz rodak miał gestykulować, coś do niego mówić, kilkakrotnie dźgnąć go palcem w pierś. Ofiara coraz bardziej skraca dystans do młodego człowieka, nie zatrzymuje się nawet gdy ten głośno krzyczy do niego, by odszedł, odsunął się.

 

Według jednego z obrońców marokańskich nastolatków Polak jest sam winy swego tragicznego losu. Wszystko to jego wina. 

 

Atak

Gdy krzyki nic nie dają, dochodzi do działania. Zdaniem prokuratury jest to popchnięcie Polaka na torowisko, pod nadjeżdżający tramwaj. Zdaniem obrońcy jest to tylko odtrącenie ręki 39-latka, która znów wędrowała z placem w kierunku klatki piersiowej 15-latka. Działanie to miało jednak sprawić, iż mężczyzna stracił równowagę i sam wpadł na torowisko. Nie ma więc mowy o popchnięciu, a ewentualnie obronie własnej. Nastolatek uderzył bowiem w rękę idącą w jego stronę, a nie skierował siły na tułów Polaka, z wektorem w stronę torowiska.

 

Dowody

Na potwierdzenie tej teorii, jak wskazuje obrońca, są niezbite dowody. Mają nimi być nagrania z kamery zamontowanej w jednym z samochodów stojących na pobliskim parkingu. Auto było ustawione w taki sposób, iż obiektyw był skierowany dokładnie na przystanek, na którym doszło do tego tragicznego zdarzenia.
Istnieje więc prawdopodobieństwo, iż nastolatek wyjdzie na wolność i zostanie uniewinniony. Ewentualnie, podobnie jak 18-latek i drugi 15-latek  odpowie za nieudzielenie pomocy rannemu i ucieczkę z miejsca wypadku. Za to jednak grożą im znikome sankcje. Dlatego też najważniejszym pytaniem jest, jak do sprawy podejdzie sąd? Wiele wskazuje bowiem na to, iż pomimo nagrania, prokuratura nadal widzi w tym zajściu zabójstwo i nie wycofa zarzutów.