On jej nie zabił, ona sama się zapiła  

Polakowi uda się uniknąć kary?

Nasz rodak 59-letni Marek W. podejrzany jest przez niderlandzką prokuraturę o zamordowanie swojej 40-letniej partnerki.  Polak jednak zaprzecza, jakoby miał bezpośredni wpływ na śmierć swojej ukochanej. Z jego zeznań wynika jasno, iż on krzywdy jej nie zrobił. Ona sama straciła życie, zapijając się na śmierć. Co ciekawe, Holenderski Instytut Medycyny Sądowej nie odrzuca tej teorii.

Trzy przestępstwa

59-latek ścigany jest przez prokuraturę w krainie tulipanów nie tylko za morderstwo, do którego miało dość 22 lipca 2023 roku. Oskarżyciel wskazuje również iż mężczyzna miał się nad kobietą znęcać przez pięć miesięcy, a także zgwałcić gdy była ubezwłasnowolniona. Są to więc bardzo poważne zarzuty ciążące na naszym rodaku.

 

Znak zapytania

Prokuratura w tej sprawie ma jednak bardzo trudne zadanie. Do tej pory bowiem nie udało się ustalić, co dokładnie stało się 21 lipca. Kobieta zmarła, ale to jedyny pewnik w tej sprawie. Jak wynika z protokołu sekcji zwłok, przygotowanego przez ​​Holenderski Instytut Medycyny Sądowej, nie można jednoznacznie stwierdzić, dlaczego kobieta odeszła. „Kobieta mogła się udusić (np. poprzez zakrztuszenie), mogła zostać uduszona lub mogła nastąpić śmierć na tle toksykologicznym. Mówiąc wprost, dama mogła zapić się na śmierć. Żadnej z tych trzech możliwości można wykluczyć” – możemy przeczytać w raporcie patologów.

Uniewinnienie

W efekcie obrońca Polaka kwestionuje zarzut zabójstwa, wskazując, iż nie ma na niego dowodów, a zeznania mężczyzny wskazujące na to, iż 40-latka wypijała ogromne ilości alkoholu, niejako potwierdzają jedną z tez patologów.  Inną sprawą są zeznania świadków. Grzegorz mieszkający kiedyś w domu przy Dierenselaan w Hadze, gdzie znaleziono ciało zmarłej, wskazuje, iż kilkukrotnie stawał w obronie kobiety, gdy ta popadała w niełaskę 59-latka. Jego zeznania miałyby więc wskazywać na to, iż oskarżony nie wahał się użyć przemocy wobec swojej ukochanej.

 

Śledztwo

Szykuje się więc dość długie śledztwo, w którym sąd musi przesłuchać wszystkich współlokatorów pary. Zarówno tych, którzy mieszkali w budynku, gdy kobieta zmarła w lipcu ubiegłego roku, jak i tych zakwaterowanych tam wcześniej. Wszystko po to, by uzyskać szerszy ogląd sprawy. Oprócz tego sąd musi poczekać na wyniki obserwanci oskarżonego. Ten bowiem nie przebywa obecnie w celi, a trafił do Pieter Baan Center, gdzie przyglądają mu się psychologowie i psychiatrzy.

 

Źródło:  AD.nl