Ogromny pożar w rejonie Groningen
Mieszkańcy rejonu Groningen nie mają łatwego życia. Znów żywioł zagroził ich życiu i mieniu. Tym razem panikę nie wywołały wstrząsy a ogromny pożar szalejący w Haren.
W niedzielny wieczór dziesiątki rodzin musiało w trybie natychmiastowym ewakuować się ze swoich domów. Straż pożarna i policja pomagały osobom starszym i chorym opuszczać swoje mieszkania. Wielu z uciekinierów zamykając za sobą drzwi, nie było pewnych, czy będą mieli jeszcze do czego wracać. Powodem tej kryzysowej sytuacji był ogromny pożar, który wybuch w Haren, w Groningen. W ogniu stanął tam duży komercyjny budynek na Emmalaan.
Ogromny pożar w Haren doprowadził do ewakuacji lokalnych mieszkańców. Strażacy obawiali się, że oprócz firmy zapalą się pobliskie domy kryte strzechą.
Niebezpieczna sytuacja
Pożar dużej hali sklepowej, to niebezpieczna sytuacja dla strażaków. Nigdy nie wiadomo bowiem, co dokładnie mieści się w środku i jak znajdujące się tam, nawet dobrze znane przedmioty, zareagują na wysoką temperaturę. W niedzielę pożar był o tyle problematyczny, iż wewnątrz budynku znajdował się sprzęt elektryczny. Sklep sprzedawał bowiem skutery i rowery elektryczne. Pojazdy te same w sobie nie sprawiają dużego zagrożenia. Składają się bowiem głównie z plastiku, metalu i tworzyw sztucznych. Niemniej jednak ich ogniwa- akumulatory pod wpływem wysokiej temperatury mogą nie tylko się rozszczelnić, uwalniając do otoczenia trujące i żrące związki chemiczne, ale nawet wybuchać. W takiej sytuacji każdy pojazd staje się więc małą tykającą bombą, do której należy podejść z największą ostrożnością.
Z tego też względu w akcję gaśniczą zaangażowało duże siły. Na miejsce pożogi przybyło osiem wozów strażackich w tym trzy wozy drabiniaste, które starały się opanować strzelające wysoko w górę płomienie, kierując na nie z góry tysiące litrów wody.
Zagrożona okolica
Podczas niedzielnego pożaru strażacy z Groningen mieli na celu nie tylko stłamszenie ognia w sklepie, ale również zapewnienie ochrony okolicznym mieszkańcom i budynkom. Wspomniana ewakuacja nie wynikała bowiem tylko z kłębów trującego dymu unoszącego się w okolicy. Wiele okolicznych domków ma bowiem dachy kryte strzechą. To zaś w przypadku pojawienia się nawet małej iskry może spowodować, iż zabudowania zapalą się jak zapałki, buchając jasnym wysokim ogniem, ku rozpatrzy ich mieszkańców.
Szczęśliwie po kilkugodzinnej akcji strażaków i zużyciu wody, której starczyłoby do napełnienia kilku basenów olimpijskich, ogień został powstrzymany.
Obecnie na pogorzelisku pracuje prokuratura, która chce ustalić wraz ze strażakami, przyczynę pożaru.