Ogromny pożar w Groningen

Groningen

Druga połowa lata i początek jesieni to czas, który wielu kojarzy z ogniskami i jednym z największych przysmaków dzieciństwa, czyli z kartoflami z żaru. W Groningen, we wtorkowy poranek upiekło się wiele ziemniaków. Nie ma w tym jednak powodów do radości. Spłonął bowiem magazyn tego warzywa w Baflo, w Groningen. Pożar, jaki wybuchł na hali, doprowadził do ogromnych strat.

Ogień pojawił się na dużym obszarze. Hala dość szybko stanęła cała w płomieniach. Wysoka temperatura doprowadziła zaś do zawalenia się dachu. Z tego powodu z daleka można było zobaczyć wysoki słup czarnego dymu unoszący się nad Groningen. Był on również powodem wysłania do okolicznych mieszkańców informacji przez system AlertNL, w którym to poproszono  ludzi, by zamknęli okna i drzwi z uwagi na dym mogący szkodzić zdrowiu. Tę informację potwierdziły zresztą nieco później zespoły wysłane w teren w celu monitorowania ilości cząsteczek stałych. Z ich analiz wynikało, że w powietrzu znajduje się zwiększona ilość substancji niebezpiecznych.

 

Jak magnes

Nie był to jednak jedyny apel. Ogromny słup dymu działał jak magnes na gapiów. Tych w pewnym momencie pojawiło się tyle, że region bezpieczeństwa wydał odezwę do społeczeństwa, by nie zbliżali się do rejonu pożaru. Ludzie potrafili bowiem nie tylko podchodzić do strefy zagrożenia. Część przyjeżdżała i parkowała swoje pojazdy tak, że po prostu przeszkadzały one w działaniach strażaków. To jednak nie był jedyny problem. Pożar był na tyle duży, iż strażakom zaczęło brakować wody. Dlatego też wezwano specjalne beczkowozy, które miały zaopatrywać ogniomistrzów w wystarczającą ilość środka gaśniczego.

Minimalizacja strat

Pożar tak szybko objął halę, w której znajdowały się ziemniaki i maszyny rolnicze, że praktycznie nie było szans, by ją uratować. Dlatego też strażacy przez wiele godzin walczyli przede wszystkim o to, by ogień nie rozprzestrzenił się na pobliskie zabudowania. To finalnie się udało. Pożar po wielu godzinach został opanowany. Strażacy, policja i eksperci z zakresu pożarnictwa nadal pracują jednak na gruzach. Ich zadaniem jest ustalenie przyczyny pożaru, ta bowiem do tej pory nie jest znana.

 

Źródło: Nu.nl