Ofiary w ludziach, czyli Holendrzy na wakacjach

Holendrzy szaleją na wakacjach

Holendrzy po miesiącach zamknięcia i kwarantanny masowo wyjeżdżają na wakacje. Mieszkańcy Niderlandów chcą się wyszaleć, odreagować. Zapomnieć o troskach. Działania te czasem przyjmują jednak wyjątkowo nieoczekiwany obrót, czego przykładem jest sytuacja, do jakiej doszło na hiszpańskiej Majorce.

Majorka

Wczasy na Majorce dla wielu ludzi wyglądają podobnie. W dzień plaża i kąpiel w ciepłej wodzie. Wieczorem i w nocy zaś zabawa w klubach. Od tego schematu nie odbiegali również turyści z krainy tulipanów. „Pomarańczowi” wprowadzili jednak do tego grafiku jeszcze jedną atrakcję.

Polacy, jadąc gdzieś na wakacje i słysząc rodzimy język, często czują się jakoś raźniej, lepiej na duchu. Holendrzy niestety nie przejawiają aż takiej jedności narodowej. Kilka dni temu w klubie nocnym, w Palmie na Majorce, doszło do regularnej walki. W działaniach tych starła się grupa holenderskich turystów z ekipą podpitych niderlandzkich wczasowiczów. Do zdarzeń doszło, kiedy jedna ekipa z racji swojego upojenia została wyproszona z klubu nocnego i napotkawszy drugą grupę swoich rodaków, powiedziała o kilka słów za dużo.

Pobicie

Starcie pomiędzy kilkunastoma Holendrami skończyło się tym, iż 27-letni obywatel krainy tulipanów trafił do szpitala z bardzo poważnymi obrażeniami czaszki. Lokalne media wskazywały, że został on kilkukrotnie kopnięty w głowę, gdy już leżał poturbowany na ziemi. Lekarze określili jego stan jako bardzo poważny, a nawet zagrażający życiu. Trzej inni uczestnicy starcia również wymagali pomocy lekarskiej, odnieśli oni jednak dużo mniejsze rany.

Pechowiec

Jak można się domyśleć, sprawą tą momentalnie zainteresowała się policja na wyspie. Turyści na Majorce mają, mówiąc potocznie, dużo luzu, ale nie mogą wzajemnie siebie linczować na ulicach tamtejszych miasteczek. Dlatego też oficerowie postanowili zorganizować obławę na walczących, by przynajmniej aresztować ich na kilkadziesiąt godzin, aby trochę ich utemperować lub postawić zarzut pobicia. Niestety nie licząc przebywającego w szpitalu, stróżom prawa udało się zatrzymać tylko jednego Holendra. Jak to możliwe?

Pragmatycy

Okazuje się, że Holendrzy to bardzo przewidujący i pragmatyczny naród. Jak się okazało po bójce, domyślając się, iż sprawą zainteresuje się policja, wszyscy jej uczestnicy uciekli z Majorki pierwszym dostępnym samolotem, kierując się do ojczyzny. W efekcie hiszpańska policja pozostała praktycznie z niczym. Czyny bowiem jakich dopuścili się turyści, były zagrożone zbyt małą karą, by ścigać ich sprawców Europejskim Nakazem Aresztowania. Jedyną możliwością, aby tak się stało, byłaby śmierć znajdującej się w szpitalu ofiary pobicia...

Poszukiwania

I tak się niestety stało. W niedzielę 27-letni mężczyzna zmarł na skutek odniesionych obrażeń. W efekcie Holendrzy biorący udział w bójce są poszukiwani na terenie całej Unii Europejskiej. Za napad i pobicie ze skutkiem śmiertelnym, turystów mogą czekać nawet kilkuletnie "wakacje" w jednym z hiszpańskich więzień.