Nieudana próba ucieczki z więzienia w Zutphen

amnestia dla najdłużej odsiadującego wyrok więźnia w Holandii

Najnowsze wiadomości z Holandii mówią o scenach rodem z filmów akcji. W więzieniu w Zutphen, w Geldrii doszło do próby ucieczki jednego z osadzonych tam mafiosów. Co ciekawe nie miała ona miejsca od wewnątrz, a od zewnątrz.

Osobą chcącą przedwcześnie opuścić mury zakładu karnego w Geldrii miał być Omar L., jeden z członków założycieli tak zwanej mocro-mafii. L. został uznany przez sąd za winnego udziału w dwóch zabójstwach i trzech próbach morderstwa mających miejsce w zeszłym roku. Osadzony miał być zleceniodawcą dla Hicham M., który pociągał za spust. Mężczyźni kontaktowali się za pomocą telefonów komórkowych. Sąd za te neutralizacje oraz inne pomniejsze przestępstwa zadecydował, iż L. spędzi resztę swojego życia za kratami. Nie dziwi więc, że człowiek ten nie miał nic do stracenia, tym bardziej, że po drugiej stronie więziennych murów nadal pozostali wierni mu „żołnierze”.

 

Usiłowanie zabójstwa

Początkowo nowym domem Omara L. miało być więzienie w Krimpen aan den IJssel. Holender nie spędził tam jednak zbyt wiele czasu. Okazało się bowiem, że w zakładzie karnym znajdują się ludzie, którzy chcą, by człowiek ten odsiedział swoją karę dużo szybciej. Wszystko to spowodowało, iż L. w trybie pilnym musiał zostać przeniesiony do zakładu karnego w Zutphen, ponieważ planowano go zabić w murach więzienia wcześniejszej placówki. Obecnie toczy się śledztwo w sprawie próby zamachu.

 

Atak na więzienie

Nie wiadomo, czy osadzony chciał uciec z obawy o własne życie, czy też znudził mu się pobyt za kratami. Wiadomo jedynie, iż w niedziele jego poplecznicy mieli dokonać „ataku na więzienie”. Częścią tego aktu miało być podpalenie białej ciężarówki, znajdującej wewnątrz więziennych murów. Pożar ten raczej nie mógł być jedynym incydentem. Najnowsze wiadomości z Holandii mówią bowiem o tym, iż obszar wokół więzienia zabezpieczyła policja. Również strażników więziennych postawiono w stan najwyższej gotowości. Rzecznik policji mówi, iż to wszystko po to, by zapewnić bezpieczeństwo wchodzącym na teren zakładu strażakom. Wątpliwości budzi jednak fakt, iż część mundurowych miała na sobie kamizelki kuloodporne. Tego typu sprzęt nie jest raczej potrzebny w sytuacji niegroźnego zwarcia w instalacji pojazdu. Mnożą się więc pytania, na które ani policja, ani służby więzienne nie chcą na razie udzielić konkretnej odpowiedzi.