Nietypowe porwanie udaremnione na A2

Wystrzeliło go z samochodu

W nocy z 30 września na 1 października doszło do porwania. Funkcjonariuszom udało się odbić uwięzionego w bagażniku samochodu 37-letniego Rumuna uprowadzonego. Cała akcja miała miejsce na autostradzie A2, w pobliżu Boxtel. Ofiara została porwana z terenu małego zoo w Eindhoven.

Odbicie przypadkiem

To, iż policji udało się odbić zakładnika, to był czysty przypadek. Patrol na autostradzie A2 nie miał bowiem zielonego pojęcia o porwaniu. Cała zaś interwencja to efekt tego, iż oficerowie w pewnym momencie zobaczyli pojazd na niemieckich tablicach rejestracyjnych, który dość dziwnie się zachowywał na drodze. Patrol drogówki podejrzewając, iż kierowca może być na podwójnym gazie, postanowi interweniować i zatrzymali podejrzane auto.

 

Na podwójnym gazie

Jak się okazało policjanci mieli rację. Prowadzący pojazd był pod wpływem alkoholu. 37-letni Rumun, siedzący za jego kierownicą, wydmuchał tyle, iż nie było mowy o mandacie. Mężczyzna został aresztowany. Owy areszt należał się zresztą kierowcy z jeszcze jednego powodu.

 

Dźwięki z bagażnika

Podczas kontroli oficerowie usłyszeli bowiem dziwne dźwięki dobiegające z bagażnika. Wszystko to brzmiało bardzo podejrzanie. Z tyłu pod klapą, w przestrzeni ładunkowej musiał znajdować się ktoś żywy. Kto zaś przewozi ludzi w zamkniętym bagażniku? Oficerowie, podejrzewając porwanie, nakazali otwarcie bagażnika. W tym momencie patrol czekała mała niespodzianka.
Być może oczyma wyobraźni funkcjonariusze widzieli zakneblowanego, związanego mężczyznę. Rzeczywistość okazała się jednak inna. Z ciemnego wnętrza patrzyła na nich biało czarna owca.

 

Problem

W teorii nie ma przepisów, które zabraniają przewożenia owcy w bagażniku. Z drugiej jednak strony kierowca był tak pijany, iż nie mógł kontynuować jazdy. Kopytne nie mogło też pozostać na autostradzie, ściągnięto do niego więc karetkę dla zwierząt. Weterynarze stwierdzili, iż owcy nic nie jest.

Porwanie

Gdy pracownicy karetki dla zwierząt badali żywą kosiarkę, policja chciała się dowiedzieć, skąd 37-latek ma owce. Mężczyzna zaczął mieszać się w zeznaniach, więc mundurowi postanowili sprawdzić kolczyk w uchu kłębka wełny. Dzięki tym danym szybko stało się jasne, iż owca nie należy do Rumuna. Zwierzę zostało porwane z zoo Eigen Wijs w Eindhoven. Była to więc kradzież, za którą kierowca tym bardziej trafił na dołek.

 

Motyw

Jaki był motyw porwania? Zdaniem obsługi zoo był on kulinarny. Po co innego byłoby Rumunowi to zwierzę? Można więc powiedzieć, iż policjanci odbijając owcę uratowali jej też życie.

 

Źródło:  Nu.nl