Nasz rodak wreszcie opowie sądowi swoją historię

Nasz rodak, który, zbyt dosłownie zinterpretował hasło „mój dom, moja twierdza” stanie przed wymiarem sprawiedliwości dopiero w marcu. Do tego czasu za obrzucenie policji koktajlami Mołotowa pozostanie w areszcie.

Jak już pisaliśmy na łamach naszej strony, 1 grudnia nasz rodak miał zostać siłą eksmitowany z dawnego, pustego budynku po domu spokojnej starości Rhederhof na skraju lasu Rheden. Na miejscu kompleksu obecny właściciel chciał postawić nową inwestycję, dlatego też nie było mowy o dalszym mieszkaniu kątem w pustostanach.
Polak nie zdecydował się jednak dobrowolnie opuścić lokalu. Gdy po naszego obywatela przyszła policja i prokurator „gospodarz” zaatakował ich koktajlami Mołotowa. W efekcie policja musiała się wycofać. Sprawę rozwiązali dopiero antyterroryści, szturmując budynek i otwierając ogień do migranta.

Ze szpitala do aresztu

Ranny w ręce i nogi Polak trafił do szpitala. Gdy zaś jego stan poprawił się na tyle, by można było go wypisać, przeniesiono go do aresztu śledczego. Po 17 dniach od zatrzymania sąd zdecydował się o przedłużeniu środka zapobiegawczego, w postaci tymczasowego aresztowania, o co najmniej najbliższe dziewięćdziesiąt dni. Analizując wydarzenia z pierwszego grudnia i zarzuty, jakie może usłyszeć nasz rodak, nie można dziwić się decyzji sądu. Ta jest o tyle zrozumiała, iż w momencie eksmisji oskarżony nie miałby się, gdzie podziać. Nie miał bowiem żadnego stałego adresu zameldowania. Mógłby więc zniknąć w Holandii lub też starać się uciec choćby do ojczyzny.

Szansa dla Polaka

Nasz rodak za to co zrobił, musi liczyć się z wieloletnią karą pozbawienia wolności. Z drugiej jednak strony jego proces będzie po części spełnieniem jego marzeń. Zatrzymany bowiem wielokrotnie wskazywał, iż dobrowolnie opuściłby lokal, gdyby sąd go wysłuchał i rozpatrzył sprawę policjanta, który rzekomo ukradł mu dowód osobisty i tym samym przyczynił się do tego, że Polak stracił pracę, dom i szansę na lepsze życie w Holandii. Teraz, stając przed sądem, będzie mógł opowiedzieć całą swoją historię ze szczegółami. Niestety nie jako oskarżyciel, ale jako oskarżony.