Namiotowa paranoja – Bareja by tego nie wymyślił

Zakaz przyjmowania azylantów w Holandii

Niedawno pisaliśmy o tym, iż kobiety i dzieci musiały w miniony weekend spędzać noc pod gołym niebem przed bramami ośrodka w Ter Apel. To jednak nie wszystko. Nowy tydzień dla koczujących ludzi zaczął się tak, że nawet Bareja by tego nie wymyślił.

Namioty

Co się stało? Od kilku dni ponad 200 uchodźców nocuje przed budynkami placówki CAO w Ter Apel. Holendrzy, widząc, iż pod gołym niebem śpią nie tylko młodzi mężczyźni, ale też ludzie starsi czy matki z dziećmi, postanowili działać. W poniedziałkowy wieczór lokalni przedsiębiorcy zaoferowali zebranym ponad 200 namiotów. Wszystko po to, by dać tym ludziom szukającym schronienia w Królestwie Niderlandów przynajmniej namiastkę dachu nad głową, tak by nie wiało na nich i nie zmokli, gdyby nagle przeszedł deszcz czy pojawiła się poranna mgła.
Można by więc rzec, iż był to piękny akt człowieczeństwa.

 

Interwencja policji

Lokalni przedsiębiorcy kupili namiotów za kwotę około 12500 euro i rozdali je wieczorem wśród koczujących przed ośrodkiem. Te prowizoryczne miasteczko namiotowe nie ostało się jednak długo. We wtorek wieczorem na placu przed placówką pojawiła się policja. Funkcjonariusze w mundurach, wyprosili osoby ubiegające się o azyl z namiotów, po czym zabrali ten sprzęt biwakowy.  Efekt. Setki migrantów eksmitowanych z namiotów musiało spędzić noc z wtorku na środę (i następne) pod gołym niebem.

 

Niebezpieczne

Czemu policja zabrała namioty? Jak wskazał rzecznik gminy, w której znajduje się placówka Ter Apel, były one niebezpieczne. Władze lokalne uznały, iż darowizna przedsiębiorców stanowi zagrożenie bezpieczeństwa w zakresie przepisów pożarowych i higieny. Jak wskazał rzecznik gminy, władze nie wiedzą bowiem, co dzieje się wewnątrz namiotów. Dodał również, w rozmowie z dziennikarzami AD, „Naprawdę doceniamy to, co zrobili ci przedsiębiorcy, ale to nie oferuje rozwiązania i nie ułatwia pracy.”

 

Szok

Słysząc takie tłumaczenie, pomysłodawcy akcji są w niemałym szoku i zastanawiają się, skąd władze czerpią informacje, skoro uważają, iż namioty są zagrożeniem dla bezpieczeństwa. „Ludzie nie powinni spać na dworze. Nie angażujemy się w politykę, ale sądziliśmy, mogliśmy to (rozstać namioty) dla nich zrobić” – mówi holenderskim mediom pomysłodawca namiotowej akcji.

 

Bohaterska walka

Jak więc widać władze w Holandii też potrafią bohatersko walczyć z problemami, które zostały już nawet nie tyle stworzone przez nich, ale już rozwiązane przez innych. Nie tylko więc w Polsce logika urzędnicza nie zawsze pokrywa się ze zdrowym rozsądkiem. Jak bowiem nazwać sytuację, w której władze lokalne alarmują, iż migranci śpią pod gołym niebem, po czym ludzie dają im namioty, gmina je odbiera i znów alarmuje, że uchodźcy muszą spać na gołej ziemi.

 

 

 

Źródło:  Ad.nl