Największy holenderski coffee shop zamknięty
Jeden z największych coffee shopów w Holandii przestał istnieć. Lokal, pod nazwą DutchMagic dziennie odwiedzały setki gości, którzy zamawiali leki i wszelkiego rodzaju używki za miliony euro. Nie chodzi tu jednak o legalny punk sprzedaży w Amsterdamie, czy innym mieście Holandii, a witrynę internetową znajdującą się w DarkNet.
Policyjne zatrzymania
Funkcjonariusze, wchodząc do domu właściciela strony, oprócz narkotyków zabezpieczyli również broń palną, luksusowe samochody oraz duże ilości gotówki i sztabek złota. Internetowy coffee shop został wyłączony przez funkcjonariuszy już w listopadzie ubiegłego roku, niemniej jednak z racji prowadzonego dochodzenia policja podała te informacje do publicznej wiadomości dopiero teraz. Podczas akcji mundurowi z wydziału dochodzeniowego i narkotykowego aresztowali 42-letniego mężczyznę z Hoensbroek w Limburgii. Policja i prokuratura nie wykluczają jednak dalszych aresztowań.
DarkNet, morzem możliwości
Działalność witryny DutchMagic opierała się o DarkNet. Jest tak zwana mroczna, ciemna część internetu, gdzie dużo łatwiej niż w przypadku klasycznej sieci WWW, zachować anonimowość. Było to więc doskonałe miejsce do handlu miękkimi narkotykami na szeroką skalę. Dziesiątki ludzi kupowały tam duże ilości narkotyków, często znacznie przekraczające ustawową wartość 5 gram. Policyjni analitycy szacują, że witryna ta mogła pochwalić się generowaniem obrotów w wysokości kilku milionów euro rocznie. Dzięki zaś możliwościom sieci, z usług DutchMagic korzystali nie tylko Holendrzy, ale również zagraniczni klienci. Ci ostatni najczęściej rozliczali się w bitcoinach. Narkotyki zaś, tak jak paczki z każdego sklepu internetowego były wysyłane pocztą lub za pośrednictwem kuriera.
Policja zamknęła jedne z największych internetowych coffee shopów w Holandii
Wcale nie tacy anonimowi
Funkcjonariusze policji wpadli na trop witryny już jakiś czas temu. Mundurowym udało się namierzyć lokal dzięki nadawcy przesyłek z Hoensbroek, który został aresztowany podczas wspomnianego na początku nalotu. Zarzuca mu się międzynarodowy handel narkotykami, pranie brudnych pieniędzy i najprawdopodobniej nielegalne posiadanie broni. Możliwe, że nie są to jedyne zarzuty. Jeśli bowiem mężczyzna nie działał sam, mogą pojawić się oskarżenia dotyczące działalności w zorganizowanej grupie przestępczej. Wszystko zależy od przebiegu toczącego się nadal śledztwa.
WallStreetMarket
DarkNet to jednak nie tylko miejsce, w którym ludzie kupują miękkie narkotyki. Handel marihuaną to jedno z lżejszych przestępstw, jakie tam ma miejsce. W takich miejscach jak rozbite ostatnio Hansa Market czy WallStreetMarket, działają zorganizowane grupy przestępcze, czy nawet terroryści. Sprzedaje sie tam broń, materiały wybuchowe, pornografię dziecięcą, ludzi do domów publicznych. Spotkać można również handel organami, czy dobrami pochodzącymi z kradzieży. Dlatego od wielu lat specjalne organy policji, wyspecjalizowane w zwalczaniu przestępczości internetowej z całego świata, łączą swoje siły, by inwigilować i zamykać takie „wirtualne bazary”, a ich sprzedawców stawiać przed wymiarem sprawiedliwości.