Nadużycia w firmach sprzątających w Niderlandach

Przedstawiciele Urzędu Skarbowego, Celnego oraz Inspekcji Spraw Socjalnych i Zatrudnienia przeprowadzili w Holandii szeroko zakrojoną akcję w firmach sprzątających. Po serii kontroli okazało się, iż wiele z tych podmiotów zatrudniających Polaków dopuszcza się licznych nieprawidłowości i nadużyć, między innymi względem swoich pracowników.

Wyniki akcji powalają. W ciągu 4 lat urzędnicy przeprowadzili dziesiątki kontroli. Sprawdzono sześćdziesiąt firm sprzątających i 145 pracowników najemnych. Średnio w 8 na 10 firm wykryto naruszenia. Te dotyczyły różnych aspektów działania przedsiębiorstw, najczęściej jednak uderzały w zatrudnionych tam pracowników, których dużą część stanowili obcokrajowcy. Inspektorzy wskazywali najczęściej na nadużycia dotyczące płacenia składek i podatków, oszustwa względem pracowników dotyczące wynagrodzeń, zasiłków. Codziennością była również praca na czarno, wyzysk, zastraszenia, fałszerstwa i fikcyjne umowy o pracę.

 

Milionowe kary za nadużycia

Firmy, w których wykryto nieprawidłowości, musiały zapłacić kary grzywny. W sumie budżet państwa odzyskał w ten sposób 4 miliony euro. To tylko pokazuje skalę nadużyć w tej dziedzinie biznesu. W przypadku trzech firm sprzątających wszczęto postępowania karne. W przypadku 20 kolejnych toczy się jeszcze dochodzenie, ale wiele wskazuje na to, iż zostaną one obciążone dodatkowym podatkiem.

 

Koszmar łatwej pracy

Mówiąc o obozach pracy większość ludzi ma przed oczyma baraki ze śpiworami i 14-godzinną pracę na polu. Głos Polski, jako portal dla Polaków w Holandii, co jakiś czas otrzymuje informacje o nadużyciach i wykorzystywaniu pracowników również właśnie w firmach sprzątających. Wiele firm bowiem rekrutuje pracowników, oferując im prostą i łatwą pracę. Ścieranie kurzy czy umycie podłogi mopem nie wydaje się niczym trudnym. Ponadto, za tę relatywnie lekką i łatwą pracę, oferowane jest wyjątkowo duże wynagrodzenie. Po przybyciu jednak do Niderlandów nasi rodacy często dowiadują się, iż od kwoty tej trzeba odliczyć koszty przejazdu, zakwaterowania czy ubezpieczenia. Łatwe sprzątanie okazuje się zaś kilkunastogodzinną harówką, w której niekiedy nawet 1/3 czasu pracy jest bezpłatna. Wszystko dlatego, iż przejazdy między miejscami do sprzątania nie są płatne.

Niestety w znacznej większości przypadków pracownicy na takich „fuchach” są sami sobie winni. Większość z nich podpisała bowiem umowę po samej rozmowie, wierzą na słowo agentowi firmy pośrednictwa lub pracownikowi HR. To zaś praktycznie z automatu stawia ich na straconej pozycji. W dokumentach, na których widnieje ich parafka, wszystko było bowiem szczegółowo wyjaśnione. Ludziom zaś nie chciało się przeczytać umowy lub też otrzymali ją w nieznanym sobie języku i nie tłumacząc jej, podpisali.