Na ten widok zapłakałoby wielu mężczyzn

Heineken pod lupą prokuratury, chodzi o sprzedaż piwa

Mówi się, że prawdziwy mężczyzna nigdy nie płacze. To nie prawda. Faceci potrafią ryczeć jak bobry, oglądając śmierć Mustafy podczas seansu Króla Lwa. Gdy ktoś zarysuje ich dopiero co kupiony samochód lub widząc skutki wypadku ciężarówki w Waardenburgu.

W czwartkowe przedpołudnie doszło do wypadku w Waardenburgu na łączniku między A2 a A15 ,w kierunku na Groninchem. Z nieznanych jeszcze przyczyn otwarła cię przyczepa jadącej tam ciężarówki. W efekcie na drogę wysypał się praktycznie cały przewożony przez nią ładunek, 96 000 puszek piwa pewnego znanego holenderskiego browaru.

 

Dochodzenie

Firma logistyczna, do której floty należała pechowa przyczepa, zamierza zbadać dokładnie całe zajście. Trzeba bowiem odpowiedzieć na pytanie, jak cała jedna burta mogła się otworzyć, uwalniając ładunek. Być może ten był źle przymocowany lub doszło do zmęczenia materiału i puściły zaczepy. To musi ustalić wewnętrzne śledztwo, by uniknąć podobnych incydentów. Najważniejsze jednak, iż w wypadku tym nikomu nic się nie stało.

 

Piwo

W efekcie otwarcia burty przyczepy puszki z piwem rozsypały się po jezdni i poboczu, na odcinku kilkudziesięciu metrów. Z naczepy po prostu jedna za drugą wyjeżdżały palety na kółkach, wypełnione po brzegi Heinekenem. Część puszek na skutek uderzenia pękła, przez co drogą popłynęła piwna rzeka.

Płacz

Już sam widok tak dużych szkód mógł przyprawić wielu miłośników piwa o smutek i uronienie łez na miejscu wypadku. Prawdziwy szok przyszedł jednak później. Na miejsce oprócz służb drogowych przyjechała również ciężarówka z ładowarką, taką, jaka jest, np. wykorzystywana do nabierania węgla. Pojazd ten pojawił się tam nie bez przyczyny. Firma logistyczna stwierdziła bowiem ,iż postara się odzyskać tylko nienaruszony ładunek. Spośród dziesiątków tysięcy puszek leżących na drodze zostały pozbierane tylko pełne nietknięte komplety zapakowane w kartony. Pozostałe zaś ofiary – nieuszkodzone puszki leżące luzem lub kartony, w których widać było, że jedna czy dwie puszki są pogięte były za pomocą ładowarki wrzucane na pakę ciężarówki. Mają one zostać zutylizowane. Przewoźnik stwierdził bowiem, iż koszt sortowania i sprawdzania pojedynczo każdej puszki piwa byłby zbyt drogi. W efekcie tysiące porcji złotego trunku zostanie zniszczonych.

 

Droga zamknięta

Z racji wypadku służby zamknęły drogę na węźle Deil i ustanowili objazd z węzła Empel autostradami A59 i A27. Ów objazd w połączeniu z dość małym ruchem na odcinku, gdzie doszło do wypadku, sprawił, iż w okolicy nie było zbyt wielu innych kierowców, którym udałoby się „przejąć’ część z porozrzucanych puszek. Z drugiej strony może to i lepiej, iż tak mało ludzi musiało oglądać tę „piwną masakrę”

 

 

Źródło:  BD.nl