Mateusz Morawiecki na celowniku holenderskich rysowników

Mateusz Morawiecki na celowniku holenderskich rysowników

Parę dni temu nasz premier, Mateusz Morawiecki zagościł na łamach jednej z holenderskich gazet. Nie był to jednak wywiad ani sesja zdjęciowa, a swoisty portret wskazujący jak postrzega go wielu mieszkańców Niderlandów.

Holendrzy mają już dość Polski

Wielu mieszkańców Królestwa Niderlandów ma już dość nie tyle Polaków, co Polski. Sytuacja związana z reformą wymiaru sprawiedliwości po wyroku Trybunału Konstytucyjnego, już dawno przestała być tylko i wyłącznie naszą narodową sprawą. O tym, iż nasz rząd nie chce podporządkować się przepisom unijnego prawa, można usłyszeć w całej zjednoczonej Europie.

Sprawa ta stała się bardzo bliska Holendrom. Czemu? Odpowiedź jest prosta. W krainie tulipanów jest tak duża Polonia, iż chcąc nie chcąc, Holendrzy mają do czynienia z Polakami na co dzień. Nie chodzi tu bynajmniej o to, iż spotykają ich w pracy, sklepie czy na ulicy. Holenderskie sądy często rozpatrują sprawy naszych przestępców. Niderlandzka policja łapie zbiegów ukrywających się w tamtejszych miasteczkach. Polacy składają pozwy przeciwko nieuczciwym pracodawcom w Holandii, a pracodawcy przeciw przynoszącym im straty pracownikom. Do tego dochodzi jeszcze kwestia mieszanych, polsko-holenderskich rodzin, sprawowania opieki nad dzieczkiem, czy nawet zwykłego zakupu pojazdu przez Polaka w Niderlandach z zamiarem wywiezienia go do swojej ojczyzny.  W każdej z tych spraw można by powiedzieć, gdzie wyrok Trybunału Konstytucyjnego, a gdzie szara rzeczywistość. Niemniej jednak atak na tak podstawowe wartości jak wspólny prymat prawa unijnego, może prędzej czy później odbić się na wszystkich dziedzinach życia. Już teraz widać to zresztą w tym, iż wiele niderlandzkich sądów nie chce wydawać Polsce zatrzymanych przestępców. W przyszłości zaś mogą, np. pojawić się cła na ściągane z Holandii samochody lub polski rząd nie uzna małżeństw zawieranych w Holandii (np. jednopłciowych). Decyzje TK i władz w Warszawie nie są więc tak odległe jak może się wydawać.

 

Pozostało się śmiać

W efekcie kwestie polskie od kilku tygodni nie schodzą ze stron holenderskich dzienników i portali informacyjnych. W jednym z nich, raptem kilka dni temu, pojawiła się karykatura naszego premiera. Ta satyryczna grafika, bardzo dobrze oddaje to co Holendrzy myślą o działaniach naszego rządu. Gdy bowiem nie można już płakać, pozostaje się tylko śmiać.

Spoglądając na poniższy obrazek widać wiele nawiązań. Nasz premier trzyma w rękach wielki młot, którym właśnie zniszczył gmach, na którym widniał okręg złożony z 12 złotych gwiazd, symbol Unii Europejskiej. Oprócz niego, w zgliszczach budynku, widać również złoty miecz i wagę, symbole Temidy - bogini sprawiedliwości, co dobitnie nawiązuje do ataku i zniszczenia zasad prawa.  Za premierem stoi zaś białoczerwona (a jakże), furgonetka kojarząca się Holendrom z polskimi robotnikami, na której dachu jest coś, co przypomina rusztowanie. Co może symbolizować nowy ład, jaki wedle swoich zasad chciałby zbudować Mateusz Morawiecki i jego gabinet.

Ręka

Najbardziej wymownym symbolem jest zaś wyciągnięta przez premiera ręka. To jest bowiem coś, co najbardziej irytuje Holendrów. Wskazują oni, iż polski rząd, łamie i niszczy podstawowe prawa i wartości Unii Europejskiej. Nie gra wedle zasad, jakie ma wspólnota. Na wielu polach nie chcąc mieć z nią nic wspólnego. To jednak nie przeszkadza polskim politykom wyciągać ręce po unijne miliardy, krzycząc, iż one się Polsce należą. Według nich to właśnie wspólnota jest zła i łamie prawo, nie chcąc im wypłacić środków z Funduszu Odbudowy. Premierzy Holandii i Belgii oficjalnie głoszący blokadę środków dla Polski stają się zaś wrogami numer jeden.