Masowa ewakuacja w Zeewolde
We wtorek po południu policja przeprowadziła masową ewakuację mieszkańców w kompleksie mieszkalnym w gminie Zeewolde, w Flevoland. Wszystko to miało miejsce po groźbach, jakie przedstawił zdezorientowany mężczyzna, informujący, iż wysadzi cały apartamentowiec w powietrze.
Policja nie komentuje charakteru gróźb, jakie artykułował mężczyzna. Ich skala i powaga była jednak na tyle duża, iż pod wskazany adres przyjechało wiele jednostek policji i służb ratunkowych w tym karetki pogotowia i straż pożarna. Na miejscu znalazła się również jednostka wyspecjalizowana w aresztowaniu groźnych przestępców Służby Interwencji Specjalnych (SWAT).
Ewakuacja
Służby działające w poziomie zintegrowania GRIP 1, zdecydowały się ewakuować apartamentowiec Beaufort aan de Cumulus w Zeewolde. Nakaz ten dotyczył około 30 mieszkań, co oznaczało, iż swoje domy musiało opuścić ponad 50 osób. Po tym, jak cywile opuścili strefę zagrożenia, ta została oddzielona szczelnym kordonem od gapiów, a swoje działania rozpoczęli policyjni negocjatorzy.
Zasłona dymna
Działania negocjatorów albo nie przyniosły pożądanych rezultatów, albo od samego początku miały być tylko grą na czas. Gdy bowiem ludzie ci prowadzili rozmowę z mężczyzną, do akcji przygotowywali się policyjni antyterroryści. Funkcjonariusze dokonali szturmu na mieszkanie potencjalnego bombera. Podczas akcji słychać było strzał. Mężczyzna został aresztowany i przekazany pogotowiu. Nie trafił on jednak do szpitala, a do placówki GGZ, czyli kliniki psychiatrycznej, co może wskazywać, iż strzał, jaki usłyszeli świadkowie, był granatem hukowym, materiałem wybuchowym użytym do siłowego otwarcia drzwi lub strzałem ostrzegawczym.
Realne zagrożenie
Po tym, gdy podejrzany został zneutralizowany, funkcjonariusze rozpoczęli przeszukanie mieszkania aresztowanego. Zadaniem policjantów było sprawdzenie, czy w mieszkaniu nie było faktycznie ładunków wybuchowych lub broni. Jeśli zaś takowe by się znalazły, oficerowie mieli je zabezpieczyć na poczet postępowania dowodowego. Gdy teren został zabezpieczony i było pewne, że w budynku nie znajdują się żadne materiały niebezpieczne, ewakuowani mogli wrócić do swoich mieszkań.
Niepokój
Mieszkańcy na czas ewakuacji znaleźli schronienie u rodziny, znajomych, część zaś gmina przyjęła w ratuszu. Na szczęście po kilku godzinach było już po wszystkim i ludzie mogli wrócić do swoich domów. Lokatorzy apartamentowca nie ukrywają jednak, iż byli przerażeni całą sytuacją. Zatrzymany mężczyzna miał bowiem od lat wzbudzać niepokój wśród mieszkańców. Ci mieli przez lata składać wiele skarg do spółdzielni w jego sprawie. Korporacja mieszkaniowa była jednak na nie głucha.