Tłum z pochodniami na ulicach Groningen

Tłum z pochodniami na ulicach Groningen

W sobotni wieczór tysiące ludzi wszyło na ulicę w Groningen. Mieszkańcy wyposażeni w pochodnie tłumnie stawili się, aby wyrazić sprzeciw wobec polityki gazowej nowego rządu w ich regionie. Tłum, idąc w pochodzie przez centrum miasta, chciał powiedzieć „nie” zwiększeniu wydobycia. Zebrani wyrażali również poparcie dla lokalnych władz, które zapowiedziały, iż będą przed sądem walczyć z rządem w Hadze, jeśli ten odkręci mocniej kurek na tamtejszych polach gazowych.

Procesja z pochodniami, w której zdaniem samorządowców wzięło udział osiem tysięcy osób, rozpoczęła się w sobotę około godziny 20:00 na Vismarkt w centrum Groningen. Następnie tłum przeszedł ulicami miasta, a po zakończonym spacerze wszyscy rozeszli się do domów. Obyło się bez jakichkolwiek negatywnych incydentów, dlatego też władze gminy są niezwykle zadowolone z tego wyrazu poparcia swoich mieszkańców.

Podwojenie wydobycia

Jak już wspomnieliśmy przy okazji działań samorządowców z Groningen, tak i tu protest mieszkańców to odpowiedz na pomysł rządu, by dwukrotnie zwiększyć wydobycie błękitnego paliwa z tamtejszych pól gazowych. To jednak nie wszystko. Mieszkańcy zdecydowali się również wyrazić swój sprzeciw z racji na słabą organizację dotacji na remonty domów, która doprowadziła do tego, iż wielu ludzi stało w kolejce do urzędu rodem z czasów PRL-u, a dziesiątki tysięcy internautów odeszło z przysłowiowym kwitkiem, ponieważ suma przekazanych na ten cel środków nawet w połowie nie pokrywała zapotrzebowania mieszkańców.

Hagi nie obchodzi Groningen

Jak wskazują mieszkańcy miasta, władze w Hadze mają gdzieś ludzi żyjących w Groningen. Obietnice rządu są bez pokrycia. Kiedy bowiem w końcu po latach udało się doprowadzić do sytuacji ograniczenia wydobycia, co przełożyło się na spadek częstotliwości i mocy tamtejszych trzęsień ziemi, władze centralne postanowiły znów odkręcić kurek. To zaś, zdaniem wielu, prosta droga do kolejnych tragedii, gdy ściany zaczną pękać, a ludzie znów będą zmuszeni uciekać w inne rejony kraju, jeśli nie chcą ciągle łatać pękających murów, czy ratować osiadających budynków.

Mniejsze zło?

Wiele wskazuje jednak na to, iż mieszkańcy Groningen w swoich protestach są osamotnieni w kraju. Pomysł na zwiększenie wydobycia to bowiem skutek wysokich cen gazu na rynku, a także niepewnej sytuacji na wschodzie Europy związanej z działaniami Rosji. Jeśli więc mieszkańcy Hagi, Eindhoven czy Rotterdamu mają wybierać, czy wesprzeć mieszkańców Groningen, czy też cieszyć się niższą ceną gazu, raczej wybiorą to drugie.

źródło: Nu.nl