Makabryczny połów w wykonaniu rybaków z Stellendam
Rybacy wyciągnęli na pokład swojego kutra pełną sieć. Oprócz jednak dorodnych okazów ryb znaleźli w niej coś, o czym chcieliby jak najszybciej zapomnieć. Policyjne śledztwo w sprawie trwa już ponad miesiąc, ale funkcjonariusze nie są ani o krok bliżej do rozwiązania sprawy.
Pod koniec kwietnia kuter z Stellendam wciągnął na pokład sieć pełną dorodnych okazów ryb. Oprócz jednak nich połów zawierał kawałki czegoś, co przypominało dużą rozkładającą się rybę. Gdy podeszli bliżej okazało się, iż nie jest to ryba, ani nawet martwa foka czy mały delfin. To była część gnijącej, ludzkiej nogi. Rybacy postanowili nie dotykać znaleziska i jak najszybciej wrócili do portu.
Poszukiwanie
Gdy zacumowali, na jednostkę weszli policyjni technicy. W sumie, w połowie znaleziono części obu dolnych kończyn denata (2x od kolan w dół), odcinek kręgosłupa i kość udową. Oprócz tego wyłowiono również buty, w nich zaś odkryto stopy topielca. Połów zawierał jeszcze spodnie z paskiem. Wszystko to zostało staranie zebrane i zabezpieczone. Ubrania i obuwie zaś zaprezentowano ludziom. Wszystko w nadziei, iż ktoś rozpozna te elementy garderoby. Niestety działanie to nie przyniosło pożądanych rezultatów.
Badania DNA
Szczątki, które jak wskazali patolodzy, przebywały w wodzie co najmniej przez miesiąc, spoczęły na Cmentarzu Południowym w Rotterdamie. Zanim jednak doszło do pogrzebu, śledczy przeprowadzili badanie kryminalistyczne znalezionych dowodów. Technicy pobrali DNA denata. Zostało ono porównane z ogromną bazą osób zaginionych i rejestrów karnych zarówno w Holandii, jak i praktycznie całej Europy. Nie udało się nikogo dopasować.
Oprócz tego przeprowadzono badanie izotopowe. Ma ono na celu ustalenie, w jakim klimacie żył dany człowiek i jak się żywił. Dane te pozwolą stwierdzić, czy był to Europejczyk, np. Holender, Belg czy Francuz, czy też np. emigrant z Afryki Północnej, który przypieczętował swój los, wyruszając na tratwie do Wielkiej Brytanii.
Brak rezultatów
Wszystkie te działania nie przybliżyły jednak mundurowych nawet o krok do rozwikłania zagadki topielca. W zaistniałej sytuacji dochodzenie zostanie najprawdopodobniej niedługo zamrożone do czasu wydobycia kolejnych elementów zwłok lub pojawienia się nowych dowodów, tudzież informacji o zaginięciach. Szanse na identyfikacje są bowiem wbrew pozorom dość duże. Wystarczy bowiem spojrzeć na sprawę kapitana statku przybrzeżnego Westland. Zwłoki Andriesa Penninga z Maassluis udało się zidentyfikować po 66 latach.