Majątek w majtkach dwóch braci
W minioną środę holenderski sąd zajmował się sprawą dwóch polskich braci. Nasi rodacy wpadli na celownik policji po tym, jak podczas kontroli Royal Marechaussee odnaleźli przy nich 83 tysiące euro. Duża część tej kwoty była ukryta w bieliźnie podróżujących. Sąd musiał zaś rozstrzygnąć, czy dwójka ta zajmowała się praniem pieniędzy, czy bojąc się, iż ktoś może ich okraść, schowali gotówkę tam, gdzie raczej nikt by nie sprawdzał.
Kontrola
Dwaj Bracia, pochodzący z Wrocławia, 35-letni Patryk i 31-letni Eryk wpadli podczas rutynowej kontroli. Gdy żandarmi zaczęli przeglądać ich samochód i rzeczy osobiste, odnaleźli w portfelu jednego z nich 13 tysięcy euro. To jednak nie było wszystko. Pod fotelem funkcjonariusze namierzyli kolejne 30 tysięcy. Na koniec zaś po rewizji osobistej okazało się, iż w swojej własnej bieliźnie mieli oni ukryte jeszcze po 20 tysięcy euro.
Aresztowanie
Pieniądze te stały się dowodem dla stróżów prawa, iż Polacy to przestępcy. Zostali oni aresztowani pod zarzutem prania pieniędzy. Braciom skonfiskowano gotówkę, a później odesłano do Polski. Na nic zdały się tłumaczenia, iż przyjechali oni do Niderlandów, by kupić BMW 5. Na nic zdały się wyjaśnienia, że prowadzą w ojczyźnie komis samochodowy i środki te są w pełni legalnie. Żandarmeria nie chciała słuchać. Wrócili więc do ojczyzny bez samochodu i pieniędzy.
Proces
Ich rozprawa miała mieć miejsce w 2022 roku. Z racji pandemii i tego, że granice zostały zamknięte, sprawę odroczono. Wróciła ona na wokandę dopiero w tym tygodniu, w środę. Mężczyźni jednak nie stawili się w sądzie. Jeden z nich nie mógł przybyć z racji pracy. Drugi jak stwierdził, bał się jechać 1200 kilometrów w jedną stronę sam.
Proces
Podczas procesu oskarżyciel stwierdził, iż Polacy to przestępcy piorący pieniądze. Zażądał więc konfiskacji euro i skazania ich na cztery miesiące więzienia w zawieszeniu. Dodał, iż tak łagodny wyrok to efekt długiego oczekiwania na proces. Gdyby nie to, wnioskowałby o bezwzględne kary pozbawienia wolności.
Adwokat Polaków stwierdził, iż ta sprawa jest prosta. Dwójka Wrocławian handlowała samochodami. Ich jedynym przestępstwem jest to, że chcieli wwieźć do Holandii więcej niż dopuszczalne 10 tysięcy euro na osobę w gotówce. Co więcej, obrona dysponuje dowodami, że pieniądze te zostały faktycznie pożyczone. Ma też dokumenty, z których wynikało, iż mieli oni je zwrócić w ciągu 90 dni. Środki pochodziły więc z legalnego źródła.
Wyrok
Sąd po zapoznaniu się ze sprawą stwierdził, iż Polacy faktycznie wieźli do kraju zbyt dużo pieniędzy. Co było nieco podejrzane. Z drugiej jednak strony istnieją dowody potwierdzające zeznania mężczyzn dotyczące tego, iż środki te pochodziły z pożyczki. Oprócz tego prokuratura nie ma dowodów na to, iż te 83 tysiące euro pochodziły z przestępstwa. Oskarżyciel stwierdzając fakt, iż ludzie ci mieli zbyt dużo pieniędzy w samochodzie, nie potrafił w żaden sposób wskazać, iż pochodziły one z czynów zabronionych. W państwie prawa to zaś oskarżyciel musi udowodnić winę, a nie oskarżony niewinność. Tak się zaś nie stało.
W efekcie Polacy zostali uniewinnienie. Sąd nakazał również zwrot całej zatrzymanej im sumy.
Źródło: AD.nl