Lewa robota ze szwagrem

Ludzie w centrach dystrybucyjnych Jumbo nie mają sił pracować

„Czego to myśmy ze szwagrem nie robili”. Wielu z nas słyszało zapewne takie stwierdzenia i niestworzone historie w wykonaniu najczęściej podpitych mężczyzn. Podobną historię usłyszał również sąd w Holandii. Bohaterom tego opowiadania, Polakom, po wydaniu wyroku nie było jednak do śmiechu.

rozliczenie podatku z Holandii

Rozprawa bez oskarżonych

Ostatnia rozprawa przed sądem w Den Bosch odbywała się zaocznie. Na sali rozpraw nie było ani 25-letniego Polaka, ani jego 43-letniego szwagra. Gdzie podziali się obaj mężczyźni. Jeden z nich zaraz po zatrzymaniu zdecydował się wrócić do Polski, drugi przebywa w areszcie. Co jednak zrobili Polacy, iż wpadli w takie problemy?

 

Suszy

25-latek udał się ze swoim 43-letnim szwagrem do supermarketu Jumbo, pomimo aktualnego zakazu sklepowego. Obaj mężczyźni byli najwyraźniej bardzo spragnieni i bardzo spłukani. Jak zeznała obsługa, starszy z nich poszedł do lodówek, wyjął z jednej z nich butelkę, szybko wypił kilka łyków i przekazał ją rodzinie. Następnie 43-latek wcisnął sobie do rękawów dwie butelki porto i kiełbasę na zagrychę. Później zaś udał się w kierunku wyjścia, oczywiście bez płacenia.
Gdy na miejscu pojawiła się zaalarmowana przez ochronę lokalu policja, starszy z naszych rodaków początkowo mówił, że nic nie wie o kradzieży. Później jednak do wszystkiego się przyznał, stwierdzając, że jest bezdomnym.

 

Lubią porto

Od opisanego wyżej incydentu minęło niespełna 48 godzin, a dwójka znów miała styczność z policją. Co się stało? Sytuacja praktycznie się powtórzyła. Mężczyźni znów chcieli wynieść porto. Kiełbasa została zaś zastąpiona paluszkami serowymi. Czemu taka zmiana? Prokurator chciał się o to dopytać oskarżonych, ale nie miał ku temu okazji.

Bezdomni

Kim są Polacy? Jak to się stało, że kradli? 43-latek miał pracować w Holandii przez 4 lata. Pracę jednak stracił na krótko przed kradzieżą w sklepie. Policji zeznał, że po tym jak został wyrzucony na bruk, ktoś ukradł jego rzeczy i skończył śpiąc na ulicy. Ciążył również na nim wyrok tygodnia więzienia w zawieszeniu. 25-latek miał mniejszy staż w Niderlandach, pracował tam zaledwie dwa lata. On również stracił etat na krótko przed pierwszą kradzieżą w sklepie. Jego rzeczy również ukradziono, dlatego też nocował na ulicy.

 

Wyrok

Kwestia ta nie była jednak dla prokuratora okolicznością łagodzącą. Głodny, bezdomny kradnie nie porto a chleb. Dlatego też oskarżyciel domagał się, by starszy mężczyzna trafił na tydzień do więzienia. Młodszy zaś miał również otrzymać wyrok tygodnia za kratami, ale w zawieszeniu na dwa lata.
Sędzia zgodził się z żądaniami prokuratora. Zmienił jednak okres próby u 25 latka na 3 lata. 43-latek spędził zaś za kratami dwa tygodnie. Tydzień z racji obecnego wyroku. Drugi za wcześniejsze przestępstwo, którego wyrok był w zawieszeniu i który już obecnie już odsiaduje.