Kuriozalny wynik wyborów w Enkhuizen

Kuriozalny wynik wyborów w Enkhuizen

Mówi się, że demokracja jest najgorszym z możliwych ustrojów, z tym że nikt nie wymyślił nic lepszego. To popularne stwierdzenie w praktyce doskonale obrazuje sytuacja, jaka miała miejsce, gdy ogłoszono wyniki wyborów w Enkhuizen. Tam jeden z kandydatów na radnego dostał tyle głosów, iż powinien się rozdwoić.

Irytacja

Wielu mieszkańców nie zgadza się z decyzjami swoich lokalnych władz. Widząc działania swoich samorządowców, niektórzy tylko kontestują ich poczynania, ograniczając do na zwykłego marudzenia. Inni postanawiają działać. Zgłaszają się do mediów, czy prowadzą prywatne śledztwa mające niezależnie wykazać, czy gmina miała prawo podjąć takie, a nie inne decyzje.

 

Sprzedaż

Chris Segerius był ewidentnie poirytowany decyzją, jaką podjęła jego gmina Enkhuizen. Jej przedstawiciele zdecydowali się sprzedać deweloperowi projektu OREZ BV działkę pod jedną z jego nowych inwestycji. W teorii nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie kwota, za którą ziemia zmieniła właściciela. Parcelę sprzedano za 335 000 euro, a według mężczyzny miała ona rynkową wartość oscylującą w granicach 30 milionów euro. Jeśli byłaby to prawda, można by nawet mówić o podejrzeniu popełnienia przestępstwa niegospodarności przez urzędników, sprzedali bowiem teren wielokrotnie zaniżając jego wartość. Segerius postanowił więc zbadać sprawę.

 

Od środka

Jak prowadzić takie prywatne dochodzenie, jak mieć dostęp do dokumentów, móc je spokojnie analizować? Najlepiej od środka jako radny w swojej gminie. W efekcie mężczyzna postanowił skorzystać ze zbliżających się wyborów samorządowych i wystartował. Chris nie miał żądnego planu, żadnych postulatów wyborczych, nie przybrał też kolorów żadnej z partii. Swoją kampanię oparł tylko na jednym postulacie. Mężczyzna przekazał swoim potencjalnym wyborcom, iż kandyduje, by zbadać sprawę podejrzanej transakcji. Tylko tyle…

 

Głosowanie

Gdy pod koniec tygodnia ogłoszono wyniki, okazało się, że Chris może cieszyć się nadspodziewanym sukcesem. Mężczyzna ten zdobył mandat radnego. To jednak nie wszystko. Wybory do rady gminy w Holandii są proporcjonalne, co oznacza, iż ludzie, stawiając krzyżyk przy nazwisku kandydata, głosują tak właściwie na listę. W efekcie po przeliczeniu liczby głosów partiom przyznaje się miejsca w radzie procentowo do liczby uzyskanych głosów.
System ten sprawił, iż po przeliczeniu liczby głosów Chris Segerius otrzymał aż dwa miejsca w radzie, mimo iż startował sam. Doszło więc do tak zwanego „wyczerpania listy”, co oznacza, iż dostało się z niej więcej kandydatów, niż startowało.

 

Legitymacja społeczna

Wolnego miejsca nie można obsadzić osobą, która nie kandydowała, dlatego też mandat stanie się miejscem rezydualnym i zostanie przyznane radnemu z PvdA. Cała sytuacja pokazuje jednak dobitnie, iż Chris może się cieszyć ogromną legitymacją społeczną i poparciem dla swoich działań. Głosowanie pokazało bowiem, iż wielu mieszkańców myśli tak jak on i chce, by ktoś przyjrzał się działaniu gminy.

 

Źródło:  Nu.nl