Koordynator dotkliwie pobił pracownika tymczasowego

Kolejna granica została przekroczona w Holandii. Wielokrotnie zdarzało się, iż koordynatorzy z agencji pracy tymczasowej krzyczeli na pracowników, ubliżali im, czasem nawet obcinali im wynagrodzenie. W agencji Reyhan kierownik poszedł o krok dalej. Koordynator bił pięściami i kopał po głowie pracownika migrującego, obywatela Rumunii.

Tego nie da się  zamieść pod dywan

Wiele spraw związanych z nadużywaniem swojej pozycji przez kierowników, brygadzistów z agencji pracy jest zamiatanych pod dywan. Nikt nie chce bowiem zeznawać, koordynator to dla niektórych pan i władca, który nie tylko decyduje o grafiku czy premiach, ale również o zatrudnieniu, a co za tym idzie i miejscu do spania. Mało kto sprzeciwia się więc jemu, jak i agencji pracy. Większość boi się efektu takiej wojny. Brak dachu nad głową i wilczy bilet jest w tym przypadku bardzo prawdopodobny.

W przypadku koordynatora z Reyhan nie ma jednak tylko słów przeciwko słowom. Jest nagranie. Minutowej długości film, na którym wyraźnie widać jak siedzący pracownik jest katowany przez swojego menedżera.

 

Minuta, która wstrząsnęła rynkiem pracy

Nagranie pokazuje, jak Rumun jest bity i kopany. Wszystkiemu towarzyszą wrzaski i pytanie do pracownika "czy sobie żartuje”. Gdy skulony obcokrajowiec stara się uniknąć ciosów pięści napastnika, ten zaczyna go kopać. Celuje w głowę, nie zastanawiając się nad skutkami takiego ataku. Być może koordynator nie obawiał się o konsekwencje swoich czynów?

Jest to bardzo możliwe, ponieważ bijącym jest synem właściciela Reyhan, agencji zatrudniającej ponad 2000 osób, z których większość pracuje w przetwórstwie mięsnym. Firma ta organizuje między innymi pracowników dla Vion, jednej z czołowych ubojni w Holandii. Właściwie to organizowała. Zarząd zakładów mięsnych widząc nagranie ukazujące  jak traktowani są pracownicy ogłosił, iż natychmiast kończy współpracę z agencją pośrednictwa. Wskazując, iż nigdy nie zgodzi się na takie zachowanie względem pracowników. Zarząd Vion liczy również, iż inne podmioty postąpią podobnie w geście protestu. Nie ukrywa jednak, iż wie, jakie to może być trudne dla wielu z nich. Część firm jest bowiem dosłownie uzależniona od agencji pracy i zerwanie współpracy z dnia na dzień jest po prostu niemożliwe.

 

Koszmar na domkach

Do ataku na pracownika nie doszło w ubojni, a w domku, w ośrodku De Molenheide w Schijndel gdzie mieszka grupa Rumunów. Sami mieszkańcy nie chcą w tej spawie się wypowiadać. Gdy jednak na miejscu pojawiły się holenderskie media, otrzymały one od zaraz asystę koordynatorów z Reyhan, którzy wskazali, iż powodem ataku było agresywne zachowanie ofiary. Miała ona nadużyć alkoholu i nękać innych mieszkańców. Na nagraniu nie wygląda ona jednak na agresywnego mężczyznę.

Skutki

Czym zakończyła się cała sprawa?

Na chwilę obecną wiadomo jedynie tyle, iż ojciec zwolnił swojego syna. Stwierdził, iż chociaż działania te mogły mieć podtekst prywatny, to jednak nie ma zgody na używanie przemocy. Agencja pracy wystosowała również oświadczenie na swojej stronie internetowej.

Pobity rumuński pracownik nadal pracuje dla agencji pracy. To jednak nie powinno dziwić. Zwolnienie oznaczałoby bezdomność.

Sprawą zainteresowały się również holenderskie związki zawodowe, kierując sprawę do inspekcji pracy. O wydarzeniu tym poinformowana została również policja. Obecnie toczą się dwa równoległe dochodzenia w tej sprawie.