Kontenerowiec zderzył się z mostem Willema w Rotterdamie i stracił ładunek

Kontenerowiec zderzył się z mostem Willemsa w Rotterdamie i stracił ładunek

W środę rano kontenerowiec uderzył w most Willema w Rotterdamie. Na skutek tej kolizji część ładunku wpadła do Nieuwe Maas. Przeprawa, po której podczas zderzenia poruszały się pojazdy, nie została zniszczona. Nie ma informacji o rannych i zabitych. Przęsło również jest w dobrym stanie, mimo iż doznało pewnych uszkodzeń.

W środę około godziny 8:45 ludzie usłyszeli głośni huk, który dochodził od strony rzeki. „Widziałem, jak statek płynie dalej. Nawet się nie zatrzymał. Niemożliwe, żeby nie zauważył. To był potężny dźwięk, naprawdę nienormalny. Długi, zgrzytliwy dźwięk” - przekazał świadek wypadku cytowany przez NL Times. Jednostka po kolizji kontynuowała rejs, nie przejmując się, iż z jej pokładu spadło pięć dużych, morskich kontenerów. Przybyła do brzegu dopiero później.

 

O włos od zderzenia

To, co nie było problemem dla kontenerowca, doprowadziło do alarmu na pokładzie jednostki płynącej za nią. Kontenery, które wpadły do wody popłynęły z nurtem w stronę mostu Van Brienenoord. Wprost na kolejny statek. „Pierwszy statek, który płynął za nim, naprawdę musiał się zatrzymać awaryjnie” – kontynuuje świadek. „Kontenery sunęły prosto w jego stronę”. Jednostka musiała wyłączyć silniki, by nie uderzyć w skrzynie.

Problemów ciąg dalszy

Kontenery nie poszły momentalnie na dno, ponieważ były puste. „Zabezpieczono cztery. Jeden zatonął, ale został odnaleziony” – przekazał rzecznik służb bezpieczeństwa. Namierzenie “zguby” pozwoliło zniwelować zagrożenie dla żeglugi. Gdyby bowiem pozycja tej ogromnej metalowej skrzyni nie zostałaby oznaczona, istniałoby ryzyko, iż uszkodziłaby poszycie, jakiejś przepływających tam, głębiej zanurzonej jednostki.

 

Winowajca

Jednostka, która zgubiła swój fracht finalnie zacumowała w Noordereiland. Tam jej kapitan został zatrzymany w celu przesłuchania. Służby nie podają informacji o tym, by był on pod wpływem lub podczas rejsu był niedysponowany. Most to też nie jeleń nagle wyskakujący na drogę, którego nie da się ominąć. Dlatego też najprawdopodobniej kapitan źle oszacował wysokość nawodną jednostki co do przęsła mostu. Ładunek pustych kontenerów mógł bowiem sprawić, iż jednostka była lżejsza, przez co “wystawała” z wody więcej niż zdawało się kapitanowi.

Co zaś tyczy się samego mostu ten przetrwał uderzenie. Zresztą środowe wydarzenia nie były pierwszymi w jego historii. Na początku tego roku i dwa lata temu świadkowie widzieli praktycznie identyczne sytuacje.

 

 

Źródło:  NlTimes.nl

Źródło:  AD.nl