Kolejny polski sklep wylatuje w powietrze!
Dziś w nocy, około godzin 5, doszło do kolejnego zamachu na polski sklep. Bomba wybuchła w centrum handlowym Beverhof w Beverwijk, w północnej Holandii. W efekcie tylna ścina polskiego sklepu została poważnie uszkodzona. Na szczęście nikt nie ucierpiał. Straty materialne są jednak ogromne.
Jak podaje policja, do eksplozji doszło około godziny 5 rano. Lokalni mieszkańcy wspominają o tym, że gdy byli w łóżku usłyszeli tylko ogromny huk i wstrząs. Chwilę później z okien domów można było zobaczyć błyskające kolorowe światła policji i straży pożarnej. Funkcjonariusze ustawiali kordon bezpieczeństwa odgradzający odważnych gapiów, którzy pomimo później pory i niskiej temperatury postanowili wyjść zobaczyć co się stało, czyli potężną dziurę, która powstała w budynku małego centrum handlowego właśnie w miejscu, gdzie mieściła się ściana polskiego sklepu. Na miejscu, oprócz wyżej wymienionych służb, zjawił się również patrol saperski. Skala siły eksplozji, o której dobitnie świadczyły porozrzucane w okolicy cegły, wskazywała, iż musiał to być bardzo mocny ładunek wybuchowy, a nie bomba zapalająca zrobiona np. z fajerwerk.
BREAKING: Explosion hits a Polish supermarket in the Beverhof shopping centre in Beverwijk - #Netherlands
— Insider Paper (@TheInsiderPaper) December 9, 2020
W jedną całość
Eksplozja w Beverhof powoli pozwala już łączyć fakty w jedną całość. Zniszczony polski sklep również nazywał się Biedronka. Ponadto należał on do tej samej pary właścicieli co lokal, który dzień wcześniej wyleciał w powietrze i spłonął w Aalsmeer. Polski supermarket w Beverwijk miał być otwarty na dniach i być nową placówką firmy oferującą znane nam znad Wisły produkty.
Początkowo może się wydawać, iż straty w porównaniu do wtorkowego zamachu były mniejsze. Tam bowiem wszystko doszczętnie spłonęło. Tutaj jednak naruszona została konstrukcja budynku. Nie ma więc mowy o tym, by lokal można było otworzyć w najbliższym czasie.
Motyw
Wiadomo więc, iż sprawcy mają na celowniku Biedronki w Holandii. Być może chodzi również o Kurdyjskich właścicieli. Ci jednak, jak wspominali reporterom AD, nadal nie wiedzą kto może za tym stać. Nie mają bowiem ich zdaniem z nikim na pieńku. „Nadal nie mamy pojęcia, co się tutaj dzieje. Żaden list z pogróżkami nie został dostarczony. Nie jestem szantażowany. To właśnie sprawia, że jest to tak frustrujące. Nie wiem, na co patrzeć” – mówi holenderskim reporterom jeden z nich. Według nich wszystko to może być efektem czyjejś zazdrości lub nienawiści, że ich biznes dobrze prosperuje.
Polski sklep w Beverwijk pod Amsterdamem został uszkodzony dnia 9.12.20r. o 5:15 w wyniku eksplozji. W wybuchu nikt nie ucierpiał. Jest to trzeci taki incydent w ciągu ostatnich dwóch dni.
fot. PAP/EPA#Beverwijk #explosion #Amsterdam pic.twitter.com/dxJL2VEYbA
— KOKOS (@KOKOS_info) December 9, 2020
Polski sklep na celowniku
W nieco ponad 24 godziny doszło do trzech eksplozji w Aalsmeer, Heeswijk-Dinther i Beverwijk. We wszystkich celem był polski sklep o nazwie Biedronka. W zaistniałej sytuacji policja ostrzega właścicieli innych polskich supermarketów, by uważali na swoje lokale i zgłaszali wszelkie podejrzane ruchy przy sklepie. Co ciekawe jednak, pomimo iż powiązanie pomiędzy tymi zamachami wydaje się oczywiste, policja uważa, iż jest jeszcze za wcześnie, by mówić o ścisłym związku między nimi. Wynika to jednak z procedur i prowadzonego śledztwa. Policja nie może bowiem opierać się na domniemaniach.
Burmistrz Beverwijk zaapelował do funkcjonariuszy, by oficerowie w nocy patrolowali rejony polskich sklepów. Rzecznik policji w rejonie Holandia Północna potwierdził prośbę samorządowca i zapewnił, że sklepy będą monitorowane i policja będzie czujna. Dodał również, iż rozumie strach i niepokój ludzi mieszkających w rejonie supermarketów. Po wtorkowych wydarzeniach widać było dobitnie, iż atak na polski sklep może skończyć się utratą dobytku życia, gdy płomienie „zjedzą” mieszkanie znajdujące się nad nim.
Explosie bij Poolse supermarkt #Beverwijk #beverhof pic.twitter.com/GOodLK3F24
— Tusita (@LaTusaVF) December 9, 2020
Prośba o ochronę
Boją się jednak nie tylko mieszkańcy, ale też właściciele polskich sklepów i ich personel. Nieoficjalnie wiemy, iż jeden z właścicieli takich lokali w Holandii poprosił o policyjną ochronę. Nie chodzi tu tylko o sklepy, ale i o własne bezpieczeństwo. W końcu ktoś może zechcieć zdetonować ładunek wcześniej, gdy ludzie są jeszcze w sklepie. Często bowiem po zamknięciu pracownicy czy szef jest w nim jeszcze przez kilka godzin. To zaś oprócz strat materialnych może skończyć się śmiercią lub kalectwem.
Inni sami starają się jakoś ochronić lokal. Niektórzy zapowiadają, iż będą czuwać w nocy w samochodach. Inni montują monitoring z czujnikami ruchu. Większość zaznacza jednak, iż tu wcale nie chodzi tylko o nich. Sklep można odbudować, towary znów postawić na półki. Życia i zdrowia ludzi i zwierząt mieszkających w lokalach nad sklepami zwrócić już się jednak nie da.
Więcej zdjęć z miejsca zamachu znajdą Państwo pod adresem: 112ijmond.nl Ze strony tej pochodzi również fotografia tytułowa, której autorem jest N. Folkers