Kolejne państwa proszą Holandię o pomoc

Jakiś czas temu informowaliśmy, iż władze Stanów Zjednoczonych zgłosiły się z prośbą do Holandii, by ta wysłała swoje okręty w rejon Zatoki Perskiej. Na początku tego tygodnia analogiczną prośbę złożyła Wielka Brytania.

Rząd w Londynie pragnie stworzyć europejską misję morską, która pod wspólnotowym dowództwem wypłynie w rejon Zatoki Perskiej. Anglicy chcą wprowadzić te działania, po tym, jak ich tankowiec został zajęty przez Iran. O wezwaniu do udziału w tej misji, poinformowało w poniedziałek niderlandzkie Ministerstwo Spraw Zagranicznych.

 

Najpierw Stany Zjednoczone, teraz Wielka Brytania. Kolejne państwo prosi Holandię o pomoc w Cieśninie Ormuz.

 

„Piractwo państwowe”

Działania brytyjskie, podobnie jak wcześniejsza prośba Amerykanów, mają na celu zagwarantowanie bezpieczeństwa żeglugi w rejonie Cieśninie Ormuz. Na tym newralgicznym przewężeniu od pewnego czasu dochodzi do wielu niepokojących incydentów. Niespełna miesiąc temu miały tam miejsce ataki bombowe na tankowce wywożące ropę z Bliskiego Wschodu. Zaledwie kilka dni temu wojska Iranu przejęły statek pod banderą jej królewskiej mości. Działanie to rozwścieczyło rząd na wyspach, który ustami brytyjskiego ministra spraw zagranicznych Jeremy Hunt’a, oskarżył Iran o „piractwo państwowe”.

Razem a jednak osobno

Holenderskie władze stoją więc obecnie przed możliwością wyboru jednej z dwóch dróg. Rząd nie zdążył jeszcze rozpatrzyć prośby złożonej przez USA, a otrzymał kolejną od WB. Co ciekawe obie wydawać by się mogło identyczne kwestie, mają zupełnie inne podłoże. Brytyjczycy, jak i wiele innych krajów europejskich, chcą uspokojenia sytuacji w rejonie newralgicznej cieśniny, tak by transport ropy odbywał się bez zakłóceń. Cele są więc czysto ekonomiczne. W przypadku Stanów Zjednoczonych utrzymanie żeglowności cieśniny to nie tylko kwestia ropy, ale również wywierania jak największego nacisku na Iran. Konfrontacyjna polityka Ameryki wiąże się bowiem z tym, iż Iran zerwał porozumienie nuklearne. To zaś wedle USA może nie tylko zdestabilizować sytuację na Bliskim Wschodzie, ale również wpłynąć na światową równowagę sił. Ropa jest więc tu tylko jednym z elementów większej układanki.