Kim jest Polak na usługach holenderskiej mafii?
Od paru dni cała Holandia żyje sprawą zamachu na Petera R. de Vriesa. Wszyscy modlą się o jego szybki powrót do zdrowia. Wsparcie dziennikarzowi okazują politycy, koledzy po fachu, jak i zwykli ludzie zdruzgotani tym, co się stało. My jednak zadajemy pytanie kim był 35-letni Polak, który był jednym z zamachowców. Co wiemy o naszym rodaku?
Kilka godzin po zamachu na dziennikarza śledczego opisującego wyczyny holenderskiej mafii, funkcjonariusze policji zatrzymują dwóch potencjalnych „cyngli”. Jednym z nich jest 35-letni Polak. Czy to on faktycznie pociągnął za spust, trafiając ofiarę między innymi w głowę?
Nasz rodak aresztowany za zamach na Petera R. de Vriesa, mieszkał wraz ze swoimi dziećmi i żoną w ciąży w jednym z domów szeregowych w robotniczej dzielnicy Maurik. Sąsiedzi nie chcą nic mówić o 35-latku ani o jego rodzinie. Wskazują tylko, iż wynajęli oni dom około dwóch miesięcy temu. Następnie pod adresem tym zarejestrowano, na dane zatrzymanego, jednoosobową działalność gospodarczą w dziale tak zwanych technologii montażu.
Broń i amunicja
Sąsiedzi wskazują, iż środowy poranek był wyjątkowo burzliwy. Na spokojnej zwykle ulicy zaroiło się od policji. Dziesiątki oficerów w kamizelkach kuloodpornych i z długą bronią popędziły do domu Polaków. Doszło do przeszukania, po którym funkcjonariusze (jak przekazali okoliczni mieszkańcy), mieli wynieść kilka pudełek. Najprawdopodobniej były w nich rzeczy zabezpieczone podczas przeszukania. Spod domu zabrane zostało również białe renault należące do potencjalnego zamachowca. Żona 35-latka, w widocznej zaawansowanej ciąży, potwierdziła zaś, iż jej partner trafił na policję.
Eksmisja
Jak wskazują sąsiedzi, Polacy byli wyjątkowo życzliwi i przyjacielscy. Zawsze się witali, odpowiadali uśmiechem na uśmiech. Nie można było powiedzieć o nich złego słowa, może z wyjątkiem jednego. Niektórzy mieszkańcy wskazywali, iż nasi rodacy mieszkali tam nielegalnie. Miał to być podnajem, ponieważ oficjalni lokatorzy, sądząc po danych, powinni być tureckiego pochodzenia. Gdy sprawa wyszła na jaw, Polacy mieli dostać nakaz opuszczenia domu, najpóźniej do połowy lipca. Informacje te to jednak tylko szepty i półsłówka przekazywane przez okoliczną społeczność. Fakty mieszają się z mitami i plotkami, które po zatrzymaniu głowy rodziny, zdruzgotani całą sytuacją sąsiedzi starają się ułożyć w jedną całość.
Powyższy opis doskonale uzupełniają ostatnie rewelacje okolicznych mieszkańców. Niektórzy wskazują, iż działy się tam „podejrzane sprawy”, pod dom miał przyjeżdżać nieznany samochód, któremu polski gospodarz wręczał torbę z nieznaną zawartością.
Na kilka chwil przed nalotem policji sąsiedzi widzieli zaś człowieka w ciemnym ubraniu, który wisząc na płocie domu Polaka, miał coś krzyczeć.
Czy jednak informacje te mają coś wspólnego ze sprawą usiłowania zabójstwa dziennikarza? To musi ustalić śledztwo.
Polak jednak nie strzelał
Początkowo uważano, iż to właśnie Polak strzelał do Holendra. Najnowsze informacje wskazuję, iż najprawdopodobniej za spust pociągnął drugi zatrzymany, 21-letni raper Delano G. Policja również dokonała nalotu na jego dom i wyniosła z niego potencjalne dowody świadczące o winie muzyka. Ową winę podejrzewają nawet jego znajomi. Wielu z nich stwierdza, że ich przyjaciel już od jakiegoś czasu nie zajmuje się tylko muzyką, ale równolegle rozpoczął karierę przestępczą. W takiej sytuacji zdaje się, iż Polak w całej tej sprawie był jedynie kierowcą.
Jak widać, są to szczątkowe informacje. Nie ma się jednak czemu dziwić. Policja wskazuje, iż prowadzi jedno z najważniejszych śledztw w ciągu ostatnich lat. Dlatego też zwraca szczególną uwagę na to, by nie doszło do żadnych, nawet najmniejszych przecieków.