Kaczka z McDonald’s w Kampen

Kaczka z McDonald's w Kampen

Są ludzie, którzy po prostu nie mogą żyć bez McDonald’s. Co jakiś czas muszą przybyć do tej restauracji szybkiej obsługi, by zjeść jedną z oferowanych tam kanapek. Jak się okazuje, McDonald's pokochała też pewna kaczka, która odwiedza go co roku, bynajmniej jednak nie po to, by coś zjeść.

Trzy lata temu, wiosną 2021 roku pracownicy McDonald’s w Kampen, w jednej z kwietnych donic przed swoim lokalem znaleźli dziwnego gościa. W czasie pandemii w ogródku dużo rzadziej odwiedzanego lokalu rozgościła się kaczka, wysiadująca jajka. Gdy kaczątka się wykluły, po pomoc wezwano karetkę dla zwierząt. Bano się bowiem, iż pisklęta mogą nie przeżyć przy restauracji szybkiej obsługi. Cała rodzina została więc zabrana i przeniesiona w bezpieczne miejsce.
Wtedy tą sytuacją zbytnio nikt się nie przejął. Pandemia sprawiła bowiem, iż wiele miast opustoszało i w niektórych pojawiały się bardziej niecodzienni goście w postaci saren czy dzików.

 

Sytuacja się powtarza

Rok później sytuacja jednak się powtórzyła. Kacza mama znów złożyła jaja w donicy. Tak też było i w tym roku kiedy to weterynarze kolejny raz przenieśli całą ptasią rodzinę w bezpieczne miejsce. Trzeba więc sobie jasno powiedzieć, iż ptak upodobał sobie to miejsce. Czuje się w nim komfortowo i bezpiecznie. Pytanie jednak dlaczego?

"Brak pomysłu. Restauracja nie znajduje się w pobliżu kałuży ani rowu z wodą, więc to także jest dla nas pytanie” – mówi Donny van den Berg, menadżer fast foodu w Kampen. Dodaje jednak, iż zwierzę im nie przeszkadza, wręcz przeciwnie. Kaczka stała się atrakcją i maskotką pracowników: "Każdego dnia rozmawiamy o kaczce: «Jak się masz?» Pytają «czy jaja zostały już złożone?»” – mówi menadżer.

Dobra dieta

Odpowiedzią czemu kaczka przybywa tu co roku, może być to, iż restauratorzy dbają o zwierzę. Wysiadująca jajka przyszła mama codziennie dostaje świeżą wodę i jedzenie. Nie są to jednak odpadki z kuchni. Pracownicy zasięgnęli wiedzy u ekspertów i zakupili odpowiednią karmę dla ptaka.
Kolejną sprawą jest podejście samych klientów. Pracownicy uprzedzają konsumentów i proszą, by zachowali odpowiedni dystans od zwierzęcia. Dzięki czemu kacza mama ma spokój.

 

Długa droga do wody

Miejsce w kwietniku restauracji byłoby wręcz idealne gdyby nie to, że w okolicy nie ma wody. To zaś oznacza, iż kaczątka musiałby ruszyć w długą i niebezpieczną podróż przez ulice do stawu lub najbliższego kanału. Trasy tej niektóre z nich mogłyby nie przeżyć.
Dlatego też od trzech lat, gdy wyklują się wszystkie pisklaki i nieco podrosną, przyjeżdża karetka dla zwierząt, przenosząca całą rodzinę w spokojne miejsce nad wodą. Kaczka za każdym razem nieco oponuje, nie jest zbyt szczęśliwa, gdy zawiera się jej młode. Gdy jednak trafia wraz z nimi do kartonu, szybko się uspokaja.
Widać akceptuje tę przeprowadzkę, skoro co roku wraca do MacDonald's. Pracownicy już nie mogą się doczekać, aż pojawi się za rok. To się nazywa wierny klient.

Źródło:  AD.nl

m