Jeszcze długo nie będzie legalnej marihuany w Holandii

Jeszcze długo nie będzie legalnej marihuany w Holandii

Wiele wskazuje na to, iż wizja legalnej marihuany w Królestwie Niderlandów coraz bardziej się oddala. Pilotażowy program, swoisty eksperyment z konopiami w dziesięciu miastach krainy tulipanów, został odłożony w czasie na okres bliżej nieokreślony.

Legalna marihuana

Władze w Królestwie Niderlandów są niezwykle pragmatyczne. Ustawodawca wie, iż nie uda się zwalczyć w kraju chęci zapalenia skręta dla rozluźnienia. Od wielu lat bowiem popularne “zioło” dostępne jest w coffee shopach. Ten miękki narkotyk jest w Holandii nielegalny, ale wedle ustawy opiumowej jego posiadanie w niewielkich ilościach i sprzedaż w ściśle określonych punktach jest niepenalizowana. Mówiąc inaczej, policja kupującemu może, np. zabrać zakupiony susz i upomnieć, że jest on nielegalny. Nic więcej się nie stanie, o ile rewidowany nie ma przy sobie kilogramów “trawki”.

 

Krok dalej

Mimo braku penalizacji proces sprzedaży i uprawy narkotyku jest prowadzony w większości poza wzrokiem władz. To zaś, jak można się domyśleć, nie podoba się rządowi. Pojawił się więc pomysł, by zalegalizować całkowicie marihuanę. Tak, by cały proces od uprawy, poprzez dostawy do sklepu, po spalenie jej przez klienta był w pełni legalny i przejrzysty. Co to ma dać? Po pierwsze legalne uprawy są nadzorowane przez państwo. Nie ma więc mowy o sztucznym wzmacnianiu, czy, np. trującej chemii dodawanej do roślin. Wszystko jest więc naturalne i bezpieczniejsze niż niepewny towar od dilera. Po drugie, legalny produkt można opodatkować, więc jak dziwnie by to nie zabrzmiało, państwo mogłoby czerpać zyski z handlu narkotykami. Po trzecie legalna sprzedaż pozwala wreszcie ustalić, ile dokładnie  marihuany wypalają Holendrzy.

Pilotaż

Dlatego też powstał pomysł, by przeprowadzić eksperyment, swoisty pilotaż mający sprawdzić, czy taka legalna sprzedaż ma sens. Na jesień tego roku miał się rozpocząć proces legalnych dostaw do coffee shopów, w 10 miastach Niderlandów. Samorządy w tym tygodniu powiedziały jednak nagłe Nie. Gminy nie wycofują się z projektu. Władze lokalne nadal go popierają, wskazują jednak, iż jest jeszcze na niego zbyt wcześnie. Nie chodzi tu bynajmniej o kwestie społeczne, a ustawowe. Między innymi z racji epidemii, rząd nie przywiązywał do tej sprawy zbyt dużej wagi i na raptem kilkadziesiąt dni przed rozpoczęciem eksperymentu, nieznane są jeszcze dokładnie wszystkie wytyczne. Istnieje nadal zbyt wiele niewiadomych. Ponadto na przeszkodzie stoją również kwestie techniczne. Wybrani przez rząd hodowcy konopi potrzebują bowiem również więcej czasu, by dostarczyć wysokiej jakości towar, tak by mógł on konkurować z tym jaki oferują nielegalni sprzedawcy.