Jazda na skróty nie popłaca
Człowiek nie wykonuje niektórych rzeczy, ponieważ boi się kary. Gdy jednak mimo zakazu widmo kary jest niemalże zerowe, zakaz z czasem w świadomości zanika. W efekcie kierowcy samochodów ciężarowych rozpanoszyli się w Bosschenhoofd, aż w poniedziałek, po dziesięciu latach pobłażania zapolowali sobie na nich funkcjonariusze BOA. Posypały się mandaty, a nawet doszło do aresztowania jednego truckera.
Bosschenhoofd to mała wioska, która niczym by się nie wyróżniała. Ma jednak pewną zaletę z punktu widzenia ruchu ciężarowego. Trasa, która przez nią wiedzie to skrót. Pastoor van Breugelstraat łączy N640 i A58, dzięki czemu tirowcy oszczędzają czas i paliwo.
Ruch tranzytowy w miasteczku to jednak zmora dla mieszkańców. Wielotonowe kolosy sprawiają, iż niektóre domy przy ulicy wręcz się trzęsą, nie mówiąc o hałasie, czy potencjalnym niebezpieczeństwie dla pieszych.
Nie chcąc tego ruchu w mieście, już wiele lat temu postawiono specjalne znaki. Te zamykały miasteczko dla ruchu ciężarowego z wyłączeniem lokalnych dostaw. Sęk jednak w tym, iż był to martwy przepis. Przez ponad dekadę nikt go nie nadzorował.
Skrót przez wieś
Gdy kota nie ma, myszy harcują. Wiele tirów mknęło więc przez Bosschenhoofd, aż w poniedziałkowy ranek, po dekadzie pobłażania, sprawą zajęli się funkcjonariusze BOA. Rankiem 27 lutego zatrzymali 16 tirów. Dziesięciu kierowców dostało mandat za zignorowanie znaku. Nie wieźli bowiem towarów dla sklepów i firm w okolicy. Kierowcy zwykle tłumaczyli się tym, iż zwiodła ich nawigacja. BOA jednak z uśmiechem wyjaśniali, iż GPS nie zwalnia od myślenia i wręczali mandat w wysokości 109 euro.
Polak
Jednym ze skontrolowanych kierowców był nasz rodak. Po sprawdzeniu jego dokumentów okazało się, iż polski kierowca nie tylko zapomniał spojrzeć na znak, ale zapomniał również zgłosić się do więzienia. Tirowiec miał do odsiedzenia karę 16 dni pozbawienia wolności. W efekcie BOA zatrzymało Polaka i przekazało go przybyłej na miejsce policji.
BOA i ruch
BOA będzie prowadzić takie kontrole w najbliższych dniach. Wszystko po to, by oduczyć kierowców jazdy na skróty. Zadaniem tym powinna zająć się policja. Niestety nie ma ona do tego środków. Gmina nie mając zamiaru więc czekać, sięgnęła po wsparcie BOA. Samorządowcy woleli bowiem nagiąć przepisy, niż czekać na to, aż na skutek jazdy na skróty ciężarówek w końcu dojdzie do jakiegoś tragicznego wypadku.
Źródło: AD.nl