Jak tirowcy walczą z upałami

Wiadukt grozy i polska pomoc

Gdy gorąc leje się z nieba każdy stara sobie jakoś radzić z upałami. Rumuński kierowca miał tak wspaniały pomysł, że aż z „podziwu” został zatrzymany przez holenderską policję w Uden.

Tniemy koszty

Co zrobić, gdy  szoferka samochodu ciężarowego zamienia się w saunę? Ogromna przednia szyba działa jak soczewka, skupiając promienie na kierowcy i sprawiając, że ten czuje się jak zamknięty w piekarniku. Policja co roku ostrzega, żeby nie zostawiać dzieci samych w zamkniętym, nagrzanym samochodzie, ale nic nie wspomina o kierowcach tirów? Czy oni nie mają też prawa do komfortu? W końcu muszą wieść ładunek latem, w pełnym słońcu, przez setki kilometrów.

Owszem istnieje w kabinie guzik ze zbawiennym symbolem „AC” uruchamiającym klimatyzacje, ale jest pewien problem. Po pierwsze „klima” zwiększa zużycie paliwa. Po drugie, by działać, musi być szczelna i nabita. Z obiema tymi zmiennymi jest duży problem, raz, że ropa jest droga, a naprawa klimatyzacji to przestoje i setki euro wydane na mechanika. Dlatego w sytuacji cięcia kosztów należy pominąć takie udogodnienia. W końcu 30 lat temu ludzie też jeździli ciężarówkami i żyli bez tych wszystkich nowoczesnych bajerów.

Nie wiemy, czy takie było rozumowanie właściciela firmy przewozowej, do której należał zatrzymany przez policję tir na rumuńskich tablicach, ale jedno jest pewne. Kierowcy musiało być bardzo gorąco.

Policja zatrzymała kierowcę tira, który będąc pod wpływem alkoholu, prowadził swój pojazd w całkowitym negliżu.

Podejrzana ciężarówka

Około godziny 15:25 patrol policji na jednej z dróg w Uden, w Brabancji, zobaczył podejrzaną ciężarówkę na obcych numerach rejestracyjnych. Zagraniczny tranzyt kierujący się do holenderskich portów nie jest w Niderlandach niczym nowym, funkcjonariuszy zastanawiał jednak sposób jazdy kierowcy. Przy wyjeździe z A50 tir nie jechał, ale ledwie toczył się po drodze. Mogło to wyglądać na awarię pojazdu, ale maszyna nie miała odpalonej sygnalizacji awaryjnej. Gdy zaś dojechała do ronda, przejechała je prawie na wprost, ścinając przy tym jeden ze znaków drogowych. Mundurowi byli więc już prawie pewni, że problemem nie jest pojazd, a kierowca, co potwierdziło się zresztą chwilę później, gdy pomimo małej prędkości ciężarówka „falowała” po drodze.

Niespodzianka

Policjanci zatrzymali pojazd w Hobostraacie. Funkcjonariusze poprosili kierowcę o opuszczenie pojazdu. Gdy zaś ten to uczynił, patrol zatkało. Z szoferki wytoczył się nagi kierowca, który dosłownie nie miał przed policjantami nic do ukrycia. Służby natychmiast kazały mu się ubrać, by nie siać zgorszenia w miejscu publicznym. Rumuna poddano również badaniu alkomatem. Ten zaś wykazał wartość na poziomie 1210 µg / l, czyli sześć razy więcej niż wynosi maksymalna dopuszczalna norma. Mężczyzna został więc zatrzymany za prowadzenie pojazdu pod wpływem alkoholu. Prokuratur ma jednak problem, co zrobić z nim dalej. W holenderskim taryfikatorze nie ma przestępstw związanych z prowadzeniem pojazdu nago. Mężczyzna, przebywając zaś w szoferce, nie był widoczny dla innych użytkowników ruchu, więc i nie siał zgorszenia w miejscu publicznym. Pewne jest jednak to, że teraz na skutek możliwości utraty prawa jazdy, a więc i najprawdopodobniej pracy, Rumunowi zrobiło mu się jeszcze cieplej.