Holenderski problem azylantów

Polski przemytnik zatrzymany

Holendrzy od dłuższego czasu mają poważne problemy z nielegalnymi emigrantami z Afryki i Bliskiego Wschodu. Ponieważ nie są w stanie odesłać ich do domów.

W Holandii praktycznie każdy emigrant może ubiegać się o azyl. Wystarczy, że wypełni dokumenty i poda przyczyny tego postępowania. Wszystkie przypadki są dokładnie i restrykcyjnie badane pod kątem ich prawdziwości oraz zachowania emigranta. Jeśli faktycznie człowiekowi w kraju, z którego uciekał, groził głód, wojna lub czystka etniczna Holandia nie mówi nie. W przypadku jednak wielu nielegalnych emigrantów zarobkowych prośby takie są odrzucane.

W takiej sytuacji, osobie ubiegającej się o azyl, przysługuje procedura odwoławcza. Niestety, gdy ta zawodzi i wszystkie inne środki prawne zostają wyczerpane, to emigranta czeka deportacja do kraju pochodzenia. Tu jednak pojawia się problem.

 

Nie chcą ich z powrotem

Okazuje się, że służby zajmujące się repatriacją nielegalnych emigrantów nie potrafią wywiązywać się ze swoich zadań. Nie jest to jednak ich wina. Holenderskich cudzoziemców nie chcą bowiem przyjąć kraje, z których oni pochodzą. Problem jest duży, ponieważ nie są to pojedyncze przypadki. Służby emigracyjne podają, że w ciągu ostatnich pięciu lat, funkcjonariuszom nie udało się wydalić z kraju blisko dziesięciu tysięcy emigrantów. Dane te dotyczą zarówno tych, którzy nie dostali zgody na azyl, jak i tysięcy ludzi spoza Europy, którzy nielegalnie szukali w Holandii szansy na lepsze życie, ale o azyl nigdy nie prosili.

 

Afganistan, Maroko, Irak i Iran to państwa, które najczęściej nie odpowiadają na prośby o przyjęcie swoich obywateli.

 

Z danych ujawnionych przez holenderskie Ministerstwo Sprawiedliwości i służby repatriacji i wyjazdów (DT&V), wynika, iż w ostatnich latach niderlandzki rząd otrzymał 2310 negatywnych odpowiedzi w związku z prośbą o przejęcie swojego obywatela, który nielegalnie znalazł się w Holandii. To jednak wierzchołek góry lodowej. Ponad 8 tysięcy wniosków zostało wycofanych przez same służby emigracyjne, tylko dlatego że kraje z których pochodzili emigranci, w ogóle nie raczyły odpowiedzieć.

 

Władze są bezradne

Kraje, z których pochodzą emigranci bardzo niechętnie chcą przyjmować swoich obywateli z powrotem. Nie chodzi tu jednak bynajmniej o kraje, w których istnieje trudna sytuacja polityczna, takie jak np. Syria, czy Somalia. Sytuacja ta często dotyczy wielu innych dobrze rozwijających się państw z Afryki, Azji czy nawet Europy. Sprawa jest bowiem banalnie prosta. Nielegalny emigrant, pracujący na czarno w Holandii wysyła pieniądze swojej rodzinie w państwie X. Dzięki temu kraj ten nie musi wydawać pieniędzy na świadczenia dla rodziny, a tak zapewne byłoby, gdyby mąż czy ojciec wrócił do kraju.

Innym problemem, zwłaszcza w przypadku ludzi przedostających się przez Morze Śródziemne jest brak dostatecznych informacji o ich pochodzeniu. Gdy władze Holandii nie dysponują paszportem, dowodem osobistym emigranta nie mogą go odesłać do kraju pochodzenia. Każde państwo może się wyprzeć obywatela, wskazując na braki formalne.
W efekcie, w samym tylko 2018 roku na prawie 4200 deportowanych emigrantów, tylko 1760 zostało przyjętych przez państwa ojczyste.

 

W 2018 roku na prawie 4200 deportowanych emigrantów tylko 1760 zostało przyjętych przez państwa ojczyste.

 

Co się dzieje z ludźmi, których nie można deportować?

Co się dzieje z emigrantami, w których przypadku deportacja nie przebiegła pomyślnie? Często trafiają z powrotem do ośrodków dla uchodźców, a służby ponawiają swoje starania. W takiej sytuacji ludzie ci bardzo „znikają” i starają się żyć i pracować na czarno w Holandii. Uważają bowiem, że jest to lepsze wyjście niż powrót do biedy, z której uciekli. Wielu z nich zamieszkuje więc domy duchów, squaty czy domki wakacyjne. Często również nie widząc perspektywy na lepsze życie, przyłączają się do organizacji przestępczych, tworząc etniczne gangi zajmujące się kradzieżami, włamaniami oraz handlem narkotykami.