Intertoys – jedna z największych holenderskich sieci sklepów zabawkowych bankrutuje

Nad jedną z największych w Holandii sieci sklepów z zabawkami – Intertoys zbierają się czarne chmury. Co stanie się z ponad 3 tysiącami pracowników pracujących w tych sklepach?


Intertoys to jedna z największych sieci sklepów z zabawkami, której sklepy można odnaleźć w praktycznie każdym większym mieście Niderlandów. Firma założona w 1976 roku była własnością Blokkera, jednak pod koniec 2017 roku została sprzedana brytyjskim inwestorom z Alteri Investors. Zmiana właściciela nie wpłynęła jednak znacząco na funkcjonowanie sklepu ani jego asortyment.

Czarne chmury nad całą siecią

W zeszłym tygodniu holenderski gigant rynku zabawek, złożył w sądzie wniosek o moratorium w zakresie płatności. Prosząc tym samym o wstrzymanie płatności. Wszystko dlatego, że na skutek ogromnej konkurencji w sektorze asortymentu dla dzieci i zabawek, sprzedaż tego potentata spadła o ponad połowę na przestrzeni ostatnich dziesięciu lat. Sytuacja ta dotyczy nie tylko sklepów tradycyjnych, ale również sprzedaży internetowej, a także powiązanych z siecią marek, takich jak na przykład Action.

Holenderski gigant na rynku zabawek upadnie?

Ponad 400 punktów na terenie Holandii i Belgii

Intertoys to ogromna sieć sklepów zabawkowych, która posiada prawie 400 oddziałów rozmieszczonych na terytorium Holandii oraz Belgii. Do sieci należy również około 100 punktów franczyzowych, które prowadzą własną działalność pod szyldem znanej marki. Pomimo iż ewentualne bankructwo nie wpłynie na pracowników punktów franczyzowych i oddziałów belgijskich, to jednak blisko 3200 pracowników, może otrzymać wypowiedzenia zbiorowe. Wśród nich znaleźć można nie tylko Holendrów, ale też wielu pracujących w firmie obcokrajowców, w tym na przykład Polaków.

Reaktywacja

Nic nie jest jeszcze jednak do końca przesądzone. W centrali firmy cały czas trwają bowiem badania i analizy możliwości ewentualnej restrukturyzacji sieci. W tym przypadku Intertoys najprawdopodobniej mocno ograniczyłoby ilość swoich placówek i oparło się głównie na większych salonach w dużych miastach, gdzie pomimo recesji sklepy nadal przynosiły dochód. Niemniej nawet takie rozwiązanie oznaczać będzie setki zwolnień dla ludzi pracujący w tej sieci sklepów.