Holendrzy odnajdują 6 porwanych dzieci
Policji udało się odnaleźć ośmioro porwanych ukraińskich dzieci. To ogromny sukces, tym bardziej, iż porwanie to nie miało miejsca w Holandii, a na terenie Ukrainy. Dziećmi tymi były zaś maluchy, które zostały siłą odebrane rodzicom i wywiezione w głąb Federacji Rosyjskiej. Jak to możliwe? Wszystko dzięki niderlandzkiej pomysłowości i zawziętości.
Inicjatorzy
Wielu Holendrów, mimo iż pochodzi z innego świata, doskonale rozumie co muszą przeżywać Ukraińcy. Rozumieją jaką krzywdę może zrobić Rosja, dlatego też starają się pomóc na wszelkie możliwe sposoby. Kraj przekazuje pieniądze, broń, daje pracę i schronienie tym którzy uciekli przed wojną. To jednak nie wszystko. Jakiś czas temu holenderska policja postanowiła rozpocząć akcję poszukiwania uprowadzonych ukraińskich dzieci. Niderlandzcy oficerowie włączyli w nią Europol i kolegów po fachu z państw całej wspólnoty. Oficerowie nie liczyli na sukces, nie chcieli po prostu biernie czekać. Finał ich działań przeszedł jednak najśmielsze oczekiwania. Jak sami mówią: „Nie spodziewaliśmy się takiego wyniku, będziemy to robić częściej”.
Ogromne siły
60 funkcjonariuszy z 23 krajów Unii Europejskiej, a także Australii, Wielkiej Brytanii i USA zebrało się na konferencji Europolu w Hadze. Podczas tego wydarzenia pojawił się pomysł poszukiwań uprowadzonych przez najeźdźców dzieci. Pomysł zgłoszony przez Holendrów podłapali policjanci z Unii, pomoc zaoferowało też sześć organizacji pozarządowych i prace ruszyły.
Wywiad
Jak jednak tego dokonać? Holenderscy czy polscy śledczy nie mogli po prostu tak jechać do Rosji. Nikt jednak nie wybierał się do państwa agresora. Vincent Cillessen, szef Zespołu ds. Przestępstw Międzynarodowych Krajowej Jednostki Dochodzeniowo-Interwencyjnej Policji, który był jednym z nadzorujących całe przedsięwzięcie, mówi o źródłach cyfrowych. Internet to potęga. Wystarczy tylko wiedzieć czego i gdzie szukać. Międzynarodowi specjaliści w dziedzinie otwartych źródeł cyfrowych z poszczególnych krajów zaczęli ze sobą blisko współpracować, przeglądając zdjęcia satelitarne i inne dostępne całkowicie legalnie materiały.
Puzzle
Zdjęcia autobusów, nagrania z kamer monitoringu, media społecznościowe, wiadomości w lokalnych rosyjskich mediach, czy nawet grupy na Telegramie. Wszystko to było jak ogromne puzzle, z których oficerowie starali się ułożyć jeden obraz. To się nie udało. To znaczy, nie udało się ułożyć jednego, a osiem obrazów. Dzięki analizie zdjęć w mediach społecznościowych i systemom do rozpoznawania twarzy namierzono ośmioro dzieci. Następnie fotografie zostały poddane analizie geolokalizacyjnej, co pozwoliło wskazać, gdzie dane zdjęcie zrobiono. Często bowiem „rodzice” nie zastanawiali się nad tym i chwalili się „nowym nabytkiem”, robiąc mu sesję we własnym ogrodzie, czy np. przed pobliską cerkwią.
Kim są dzieci?
Kim są dzieci, ile mają lat? Tego Holendrzy, z racji na ich bezpieczeństwo, nie chcą zdradzać. Wiadomo jedynie, iż część to sieroty. Maluchy są obecnie w wielu miejscach w Rosji. Niektórzy zaś byli wykorzystywani w rosyjskich materiałach propagandowych.
Informacje o porwanych przekazano stronie ukraińskiej. To ona ma skontaktować się z rodzinami i krewnymi tych dzieci lub władzami placówek (jeśli były to sieroty), z których zostały zabrane.
200 dolarów
Rosjanie uprowadzili co najmniej 6000 ukraińskich dzieci. Następnie maksymalnie ułatwili procedurę ich adopcji w swoim kraju, gwarantując szybką zmianę nazwiska i wydanie rosyjskiego paszportu. Rodziny, które adoptują takiego porwanego malca, dostaną po 200 dolarów miesięcznie od władz. Dlatego też dla wielu biednych Rosjan taka adopcja to dobry biznes.
Źródło: AD.nl