Holendrzy jednak sprowadzą bojowniczki Państwa Islamskiego do kraju?
Od paru dni toczą się poważne dyskusje pomiędzy Holandią a Irakiem. Politycy i dyplomaci rozmawiają o wielu Holenderkach, które pojechały, by swoimi ciałami służyć wojownikom ISIS. Obecnie wiele z nich, wraz ze swoimi dziećmi urodzonymi w kalifacie, przebywa w syryjskich obozach dla uchodźców. Władze chcą im zapewnić bezpieczny przejazd do holenderskiego konsulatu w irackim Erbil, a następnie ewentualnie ściągnąć je do Niderlandów.
Chcą ratować życie terrorystek
Po co ściągać terrorystów z bliskiego wschodu, skoro w Holandii najpewniej wielu z nich ukrywa się już od dłuższego czasu? Odpowiedź może zaskoczyć. Dyplomaci dokonują wszelkich starań, by uratować im życie. Sytuacja jest bowiem o wiele bardziej skomplikowana, niż się wydaje. Grupa około 10 Holenderek, wraz ze swoimi dziećmi, znajduje się w obozach na granicy syryjsko-irackiej. By dostać się do Holandii lub jakiegokolwiek innego kraju, muszą udać się na terytorium Iraku. Opuszczenie obozu bez zgody, stosownych pozwoleń może zaś skończyć się złapaniem przez irackie służby bezpieczeństwa. Te doskonale wiedząc, iż obywatelki Holandii były w szeregach tak zwanego Państwa Islamskiego, postawią je przed sądem. Ten zaś bez większych problemów może orzec nawet karę śmierci, nie zważając na to, iż skazuje matkę małego dziecka.
Dyplomaci chcą zaś zapewnić im „list żelazny” i bezpieczny transport do konsulatu, a później do Holandii, gdzie będą sądzone i spędzą długie lata w więzieniu.
Holenderski rząd dokłada wszelkich starań, by uchronić Holenderki będące po stronie ISIS od więzienia lub kary śmierci w Iraku.
Względy humanitarne
Za ewakuacją Holenderek przemawiają również względy humanitarne. Od dłuższego czasu sytuacja w obozach dla uchodźców prowadzonych przez Kurdów na terenie Syrii, stale się pogarsza. Powoli zaczyna brakować tak podstawowych zasobów jak woda, koce, namioty czy jedzenie. Szerzy się korupcja i przemoc. W kilku przypadkach, gdy uchodźcy rozpoznali byłych terrorystów z ISIS, doszło do samosądów. Kurdowie chcą więc jak najszybciej pozbyć się jak największej ilości ludzi z obozów, tak by móc zrobić miejsce dla setek nowych emigrantów.
Głos sprzeciwu
Zarówno w Holandii jak i Iraku pojawiają się jednak bardzo silne głosy sprzeciwu dotyczące takiej formy listu żelaznego. Wielu Holendrów nie rozumie, dlaczego z ich podatków ma być opłacana ochrona i transport terrorystów. Wielu dodaje, że działania niderlandzkich władz nie powinny mieć miejsca. Zbrodniarza wojennego powinno się bowiem sądzić na terenie, gdzie dokonał owych zbrodni, a duża część Iraku była w czasach świetności ISIS pod butem tego samozwańczego kalifatu.
Jeśli jednak delegacjom z Iraku i Holandii uda się zawrzeć kompromis, kobiety przylecą do Niderlandów. Tam z lotniska trafią do aresztu, a po procesie do więzienia. Ich dzieci zostaną im zaś odebrane i umieszczone w rodzinach zastępczych.