Holenderskie starcie z polskim psychopatą

Zatrzymany workiem treningowym dla holenderskiej policji

Na początku tego tygodnia sąd w Bredzie wydał wyrok w sprawie Roberta M. Mężczyzna ten został uznany początkowo przez policjantów za osobę całkowicie niezrównoważoną psychicznie. W rzeczywistości jednak były żołnierz po prostu wypił zbyt dużo.

Koszmar

Polak miał rozrabiać w swoim domu, w Oisterwijk. Z tego też względu po 41-latka wysłano policję. Funkcjonariusze przyjechali pod dom Polaka w dość dużej, bo siedmioosobowej grupie. Dla tylu oficerów zatrzymanie jednej, nawet awanturującej się, osoby nie powinno być żadnym problemem. Interwencja zamieniła się jednak w koszmar i to dosłownie.

W akcji zatrzymania naszego rodaka brał udział między innymi „świeżak” będący nadal na szkoleniu. Ten młody adept zeznał, iż po tym wezwaniu przez długi czas miał jeszcze koszmary senne. Podobnie przerażeni akcją byli również inni funkcjonariusze, w tym trener psów z wieloletnim doświadczeniem w policji. Oficer zeznał przed sądem, iż interweniował w wielu sprawach, ale żadna nie była tak dynamiczna i nieprzewidywalna jak ta z udziałem Polaka. Co więc tak właściwie stało się na Oisterwijk?

 

Twarzą w twarz z psychopatą

Gdy policjanci przybyli na miejsce, jak „diabeł z pudełka” wyskakuje na nich nasz 41-letni rodak. Mężczyzna ma przy sobie dwa noże. Polak ma szeroko otwarte oczy, wymachuje rękami podbiega do oficerów. Gdy ci każą mu odłożyć broń, ten natychmiast przykłada sobie duży nóż do gardła. Wydaje się, że mężczyzna zraz popełni samobójstwo na oczach policji. Funkcjonariusze nic nie mogą zrobić, boją się nawet do niego podejść. Wyglądało to tak, jakby Polak chciał, by policja go zastrzeliła. Gdy oficerowie proszą o to, by nożownik się uspokoił i sami deeskalując konflikt, odkładając broń, on znów przyjmuje agresywną postawę wobec stróżów prawa. Oficerowie, w tym i młodzi kadeci, mają przed sobą człowieka kompletnie szalonego. Osobę, która w każdej chwili może położyć się na ziemi i zacząć płakać, jak i rzucić się na nich w morderczym szale. Sytuacja na kempingu w Oisterwijk jest wiec wyjątkowo nieprzewidywalna. W końcu jednak policji po kilkudziesięciu sekundach, które dla interweniujących wydawały się wiecznością,  udaje się aresztować Polaka. Nikomu nic się nie stało, chociaż 41-latek został potraktowany paralizatorem.

 

Ser i wino

Czemu doszło do tego incydentu? Cała sytuacja zaczęła się chwilę wcześniej w domu. Polak spędzał wieczór ze swoją dziewczyną. Wtedy to doszło do kłótni o ser. Nasz rodak wypił już wtedy trochę zbyt dużo wina. To zaś z racji tego, iż od dłuższego czasu starał się stronić od alkoholu, spotęgowało w nim emocje. 41-latek zaczął wariować. Mężczyzna kazał zadzwonić na policję i powiedział, że wyjdzie do funkcjonariuszy z nożem. Wszystko po to, by go zastrzelili. Nasz rodak chciał udowodnić swojej partnerce, że to zrobi i zrobił.

Proces

Tę impulsywność mężczyzny było widać również przed sądem w Bredzie. Polak, mocno gestykulował, czasami wręcz krzyczał, a czasami łamał mu się głos. Przyznał przed wymiarem sprawiedliwości, iż wie, że źle zrobił i że to wszystko przez alkohol, który notabene już dwa razy wcześniej również spowodował, iż 41-latek miał konflikt z prawem. Oskarżony wskazał również na brak profesjonalizmu policji i tego, że zrobili z jego sprawy taką aferę. Wskazał, iż był żołnierzem, służył w Iraku. Widział ludzi pomordowanych, którym obcinano głowy. Uważał więc, iż policja podczas szkolenia powinna być przygotowana na takie sytuacje jak ta z nim. Oficer powinien mieć to „coś” i być twardym.

 

Ma szczęście, że żyje

Wymiar sprawiedliwości nie podzielił jednak sposobu myślenia naszego rodaka. „Przychodzisz do oficerów z dwoma ostrzami noża i mówisz:„ Idę cię zabić ”. Personel karetki uważa, że miałeś majaczenie, że nie odczuwasz żadnych bodźców bólowych. Pomysł z tymi agentami brzmiał „to on lub ja”. W końcu zespół aresztowania musiał obezwładnić cię paralizatorami. Zasługujesz na więcej czasu w celi, żeby się nad tym zastanowić”. Powiedział w mowie końcowej prowadzący sprawę sędzia.

W efekcie 41-latek został skazany na 150 dni więzienia. Po zatrzymaniu odsiedział już 71. 60 jest warunkowo zawieszonych. Do wyroku dodano jeszcze drobne kary z wcześniejszych wykroczeń, które z racji opisywanego tu incydent zostały odwieszone. W efekcie nasz rodak musi odsiedzieć jeszcze 25 dni. Oprócz tego nałożono na niego grzywnę. Musi zapłacić 5 razy 550 i 2 razy 265 euro na osobę siedmiu agentom biorącym udział w jego zatrzymaniu. Były żołnierz uznał, że jest to adekwatna kara do jego „dokonań”. Chce ją wypełnić i mieć to już za sobą.