Holenderski rząd ignorował zalecenia dotyczące epidemii

Czy Królestwo Niderlandów mogło lepiej przygotować się do epidemii koronawirusa? Najnowsze informacje, do jakich dotarł holenderski Trouw, wskazują na to, że tak. Rząd w Hadze otrzymywał wiele informacji o tym, by przygotować procedury kryzysowe dzięki, którym można zwalczyć pandemię w kraju, jak i na arenie międzynarodowej. Holenderscy politycy co najmniej trzy razy w ostatnich latach zignorowali jednak te zalecenia i nie podjęli żadnych działań.

2014 - ebola rozwija się w Afryce

Sprawa nie jest wcale nowa, jak może się niektórym wydawać. Jak wskazują dziennikarze Trouw, swój początek miała już w 2014 roku. Wtedy to doszło do wybuchu epidemii eboli w Afryce Zachodniej. Sytuacja miała miejsce w krajach gorzej rozwiniętych i relatywnie daleko od krainy tulipanów. Również gospodarczo sprawa nie wyglądała tak źle, jak w przypadku COVID-19. W rejonie tym Niderlandy nie mają bowiem żadnych żywotnych interesów, a państwa „Czarnego Lądu” nie są światowym producentem i eksporterem towarów tak jak Chiny.

Niemniej jednak, rozwój zarazy i jej duża śmiertelność spowodował, że organy doradcze przy władzach krajowych postanowiły działać. Holenderski rząd otrzymał trzy raporty przychodzące po sobie w dość dużych odstępach czasu od organów doradczych zajmujących się kwestiami epidemiologicznymi. W każdym z nich zalecano gabinetowi, by rozpoczął gromadzenie informacji i „doświadczenia” (rozumianego jako analizy procedur i podjętych na świecie sposobów zwalczania i zapobiegania epidemii). Zaapelowano również, by władze w Hadze rozpoczęły współpracę międzynarodową w tym zakresie. Cała sytuacja skończyła się jednak tylko i wyłącznie na samych zaleceniach. Plany pozostały tylko na papierze.

 

2016 - Holendrzy winni problemów w WHO

Podobna sytuacja miała miejsce z radami od ekspertów, które pojawiły się w 2016 roku. Wtedy to Inspektorat ds. Współpracy Rozwojowej i Oceny Polityki (IOB) stwierdził, iż Holandia jest „częściowo winna” za ówczesne problemy w WHO. Wszystko dlatego, iż Światowa Organizacja Zdrowia zdaje się reagować zbyt późno na zagrożenia. Chodziło tu o działania Niderlandzkich polityków i jednostek wchodzących w skład najwyższego kierownictwa. W tym samym roku również Clingendael Institute wskazał, że władze „pomarańczowych” powinny stworzyć bardziej spójną reakcję na ewentualne zagrożenia. Jeśli sprawą na szczeblu międzynarodowym, z racji na powagę i wizerunek kraju, jeszcze jakoś się zajęto, kwestie krajowe znów odsunięto na dalszy plan.

 

2018 - teoria, a nie praktyka

W 2018 roku Ger Steenbergen w imieniu ministerstwa zdrowia napisał kolejny raport - poradę na temat tego co Królestwo Niderlandów powinno zrobić, by uchronić się przed epidemią. W dokumencie tym Steenbergen doszedł do wniosku, że Holandia ma rozległą wiedzę w zakresie identyfikowania i zwalczania epidemii. Problem jednak w tym, iż brakuje praktyki. Oprócz tego ekspert zwrócił również uwagę na całkowite rozdrobnienie jurysdykcji w tym zakresie. To oznacza nie tylko zgrzyty kompetencyjne i nieścisłości prawne na poziomie władz centralnych, regionów bezpieczeństwa i gminy, ale również to, że na skutek takiego zróżnicowania wykonawczego posiadana wiedza nie będzie mogła być poprawnie wykorzystana. Projekt ten, pomimo iż na początku zdobył uznanie, pozostał jak wcześniejsze tylko na  papierze.

 

2020 – COVID-19

Wszystko to doprowadziło, przynajmniej na początku epidemii koronawirusa, do małego chaosu. Widać go było choćby w rozbieżnościach między Ministerstwem Zdrowia, Opieki Społecznej i Sportu (VWS), a Ministerstwem Spraw Zagranicznych. Wtedy to VWS uważało, że ochrona zdrowia dotyczy tylko Holandii i kwestie epidemii powinny się kończyć na granicy. Sytuacja zaś na świecie i pandemia to problem MSZ. Na szczęście widząc skalę problemu, dość szybko naprawiono błędy i ujednolicono politykę w przypadku COVID-19. Podobne rozbieżności pojawiły się, gdy nie wiadomo było, czy władze gmin, czy organa państwowe mają ustalać zasady bezpieczeństwa dotyczące np. wyłączania skwerów oraz parków z publicznego użytku.

Reasumując, niektórzy uważają, iż Holandia straciła 6 lat, by przygotować się do epidemii koronawirusa. Mogła bowiem, wraz z innymi krajami Unii Europejskiej, stworzyć jeden kontynentalny program walki z pandemią, by gdy ta się pojawi, działać szybko i sprawnie jak jeden organizm. Na usprawiedliwienie jednak niderlandzkich zaniechań wpływa fakt, iż pozostałe kraje wspólnoty również nie podjęły takowych działań. Można więc powiedzieć, parafrazując pewne znane powiedzenie „mądry Europejczyk po szkodzie”