Holenderska policja szpieguje obywateli i łamie prawo?

Cztery koła, trzy koła, co to za różnica

Zostałeś/zostałaś kiedyś zatrzymany/na przez policjantów w Holandii lub zgłaszałeś/łas coś stróżom prawa? Być może funkcjonariusze w Twoim przypadku złamali przepisy, niepotrzebnie zapisując Twoje dane osobowe. Jak wskazuje bowiem Trouw, a o czym informują też inne niderlandzkie media, oficerowie policji w krainie tulipanów zapisują bez potrzeby informacje dotyczące obywateli. W efekcie posiadają dane każdego mieszkańca lub przyjezdnego do krainy tulipanów, który kiedykolwiek miał kontakt z policją.

Rejestry

Niderlandzka policja posiada rejestr, w którym gromadzi informację o podejrzanych, ofiarach, a także o ludziach, którzy kiedykolwiek zgłosiły coś na policję. Każda taka osoba obojętnie, czy zgłaszająca wypadek, czy odnaleziony czyjś portfel otrzymuje swój wpis w rejestrze. W efekcie w bazie jest już około dziewięciu milionów obywateli,  połowa niderlandzkiego społeczeństwa.

 

Nic złego?

Może się wydawać, iż nie jest to nic złego. Ot policja musi wiedzieć, kto zgłosił daną sprawę. To prawda. Sęk jednak w tym, iż dane te nie są pozostawione same sobie. Rejestr ten jest „żywy”, co oznacza, iż informacje w nim są cały czas uaktualniane. Jest to zrozumiałe, ponieważ policja chce mieć jak najświeższe dane o podejrzanych czy przestępcach. Uaktualnianie to dotyczy jednak również "klientów", w tym ofiar i świadków. W efekcie w policyjnej bazie aktualizowane są informacje o wydarzeniach z życia takich jak zawarcie małżeństwa czy przeprowadzki jeśli do takowej. Sprawdzane i uaktualniane są też dane o narodowości lub numerach obywatelskich (np. DIgiD) osób, na których  nigdy nie ciążyły zarzuty.

 

„Na amen”

Wpisy z danymi w policyjnej bazie nie mają okresu ważności. Są tam, mówiąc kolokwialnie „na amen”, ponieważ nie są one z niego usuwane. Niezależnie, czy od zgłoszenia na temat śpiącego na ławce w parku bezdomnego minął rok, dwa lub dwadzieścia. Nadal w tej bazie jesteśmy i policja nadal pobiera najnowsze informacje na nasz temat.

 

Szpiegostwo

Można więc powiedzieć, iż policja śledzi swoich obywateli i zbiera na ich temat wiadomości, nawet jeśli nie ma to żadnego znaczenia dla sprawy, z którą zgłosili się na policję. Nawet śmierć nie powoduje usunięcia z bazy danych, a tylko zapis nowego rekordu przy nazwisku denata.

 

Niezgodne z prawem

Ostatnio jednak coś zaczęło się zmieniać. Być może za sprawą niedawnej afery z Belastingdienst, gdzie to również fiskus gromadził informacje dotyczące podatników, policję zaniepokoił ich własny głód danych. Wewnętrzne notatki, do których dotarli dziennikarze, wskazują, iż służba chce coś zrobić z tą sprawą. Tak, by zbierać dane tylko o podejrzanych. To jednak dopiero ma nastąpić na przestrzeni najbliższych lat.
Teraz zaś, po ujawnieniu sprawy, w szoku są ludzie zajmujący się ochroną prywatności. Ekspert w tym zakresie Rejo Zenger z Bits of Freedom mówi dziennikarzom Trouw o ogromnym zniesmaczeniu. „Policja nie powinna zbierać więcej danych, niż jest to bezwzględnie konieczne do wykonywanych przez nią zadań. (…) Fakt, że sami deklarują, że zbierają dane, których nie potrzebują, wskazuje, że robią więcej, niż jest potrzebne. W ten sposób łamią więc prawo”.

 

Zgodne z prawem

Policja zaprzecza jednak tym zarzutom. Formacja nie może wykonywać swojej pracy bez aktualnych danych osobowych. "Mamy podstawę prawną do wykorzystywania i aktualizowania tych informacji. Doszliśmy jednak do wniosku, że możemy przejść do mniejszej ilości danych i pracujemy nad tym”, mówi Henk Geveke z komendy głównej holenderskim mediom.
Głos ten jednak jest osamotniony. Holenderski Urząd Ochrony Danych zgadza się ze stwierdzeniem, iż policja nigdy nie powinna przechowywać więcej danych niż to konieczne. Jeśli zaś dane te są konieczne i niezbędne to funkcjonariusze powinni jasno uzasadnić, w jakim celu aktualizują informację, np. o człowieku, który 15 lat temu zgłosił grupkę zbyt młodych chłopaków pijących piwo w parku. A to będzie raczej trudne do wyjaśnienia.

 

Źródło:  Nu.nl