Holenderska policja przestraszyła się rolników?

Traktory znów na Holenderskich autostradach

Wczorajszy dzień w Holandii minął pod znakiem rolniczych protestów. Rolnicy demonstrowali na placach, organizowali pikiety, wyjechali też na drogi. Traktory pojawiły się jednak nie tylko na lokalnych trasach. Setki z nich wjechało również na autostrady, paraliżując prawie całkowicie ruch na wielu odcinkach. Co zrobiła policja? W wielu miejscach dosłownie nic.

Setki wściekłych rolników postanowiło wczoraj zaprotestować przeciw nowej polityce azotowej władz. By być widocznymi, by o wadze ich protestu dowiedziało się całe społeczeństwo, postanowili przeciw owemu społeczeństwu wystąpić. W całych Niderlandach w środowy poranek na drogi wyjechały traktory. Setki z nich ruszyły również na autostrady. Jedna z największych takich grup ciągników pojawiła się na A12. Mimo, iż przepisy wyraźnie zabraniają wjazdu tam maszynom rolniczym, policja nie interweniowała.  Jak wskazał rzecznik służb z w Stroe w Gelderland „Nie możemy po prostu zabrać ich z autostrady”.

 

Eskorta

Rolnicy na A12 stworzyli długą na około pięćset metrów kawalkadę ciągników zajmującą wszystkie pasy. Część kierowców starała się wyminąć ten przedziwny konwój, jadąc pasem awaryjnym. Było to jednak dość ryzykowne. Wkrótce do kolumny dojechały radiowozy. Te jednak, zamiast ściągnąć zawalidrogów albo przynajmniej „zepchnąć” ich na jeden pas po prostu jechały za nimi, nie interweniując. Działanie to doprowadził do konsternacji wielu kierowców. Ludzie bowiem bali się wyminąć traktory pasem awaryjnym. Jazda nim jest przecież zabroniona. Nie byli więc pewni, czy nagle sami nie skończą z mandatem.

 

Bierność

Ową bierność komentuje dla dziennikarzy Ad.nl rzecznik policji. „Przyglądamy się każdej sytuacji, niezależnie od tego, czy interweniujemy, czy nie. Bezpieczeństwo odgrywa w tym ważną rolę. Jeśli na środku autostrady zatrzymamy tak dużą procesję, może to doprowadzić do niebezpiecznych sytuacji (…) Czynności operacyjne można również wykonać później. Możemy zanotować numery rejestracyjne traktorów, a następnie nałożyć grzywnę na tych rolników”.

 

Policja była na miejscu

W przypadku wydarzeń na A12 policja przynajmniej była na miejscu. W rozmowie z holenderskimi mediami komendant krajowy policji Willem Woelders przyznaje się do bezradności służb. Oficer wskazuje, iż ciągnikom nie wolno jeździć po autostradzie. Tego dnia policja interweniowała więc wszędzie tam, gdzie to było możliwe. Biorąc jednak pod uwagę skalę protestów mających miejsce w środę, egzekwowanie przepisów było ograniczone. Policjantów było za mało, rolników za dużo. Nie dało się więc obstawić wszystkich wjazdów na autostrady i inne newralgiczne trasy.

Najwięcej rolników wyruszyło na drogi w Zelandii, Limburgii i Holandii Północnej. Policja nie podaje jeszcze konkretnych liczb, ale mówi o wielkiej frekwencji i tysiącach wykorzystanych ciągników.

 

Środkowy palec

Akcja ta miała pokazać społeczeństwu determinację rolników. Społeczeństwo, przynajmniej to zmotoryzowane pokazało zaś rolnikom środkowy palec. Wielu mieszkańców Holandii popiera protesty farmerów. Rozumie, iż uprawa roli, hodowla bydła to ich źródło utrzymania, a polityka azotowa może naruszyć ich bezpieczeństwo finansowe. Uważają więc, iż trzeba z rolnikami rozmawiać i znaleźć kompromis. Blokowanie jednak dróg i autostrad to nie jest dobry pomysł. W ten sposób bowiem cierpi całe społeczeństwo, tysiące ludzi spóźniają się do pracy. Było to zresztą doskonale widać na autostradach. Trąbiący na kolumny traktorów kierowcy raczej nie byli zachwyceni protestem. Oprócz bowiem dźwięków klaksonu słuchać było dużo przekleństw i widać było wiele obraźliwych gestów w stosunku do rolników.

 

Źródło:  Ad.nl
Źródło: Nu.nl