Holenderska armia inwigiluje społeczeństwo

Holendrzy pod lupą armii

W poniedziałek na jaw wyszły wyjątkowo niepokojące informacje. Okazuje się, iż od początku wybuchu epidemii COVID-19 w Królestwie Niderlandów tamtejsza armia potajemnie gromadziła dane o Holendrach. Działania te miały odbywać się na dużą skalę.

Wojsko miało monitorować różne grupy społeczne w tym między innymi Gele Hesjes czy Viruswaarheid. Pod obserwacje poddano również ludzi opowiadających się za szkodliwością 5G czy twórców i użytkowników witryn, na których znajdowały się wiadomości alternatywne do mainstreamowych mediów i wszelkiego rodzaju teorie spiskowe.

Sprawę nagłośnił NRC. Portal pisze o wielkiej ilości danych zbieranych i przekazywanych do systemu komputerowego, który przy pomocy ekspertów (programowany na bieżąco) miał za zadanie prognozować ewentualny wzrost niepokojów społecznych, czy przewidywać rozwój epidemii. Działania te miała koordynować armia, a dokładniej Centrum Manewrowe Informacji Lądowej (LIMC). Zbieranie danych rozpoczęło się zaś od połowy marca, gdy wraz z kryzysem koronowym zaczęła szerzyć się w Holandii  dezinformacja na jego temat.

 

Armia działa legalnie?

Tu pojawia się pewien problem. Wojsko owszem może tworzyć scenariusze rozwoju wypadków. To zresztą jedno z zadań LIMC. Problem jednak w tym, iż służby te nie są policją, prokuraturą czy choćby służbą wywiadu skarbowego. Nie mogą więc inwigilować obywateli czy prowadzić śledztw z nimi związanych. LIMC broni się, wskazując, iż do żadnych tego typu czynów nie doszło. Mundurowi mieli zaś korzystać tylko z otwartych i dostępnych źródeł. Powstałe zaś analizy nie trafiały do żadnych tajnych akt zawierających „haki” na polityków lub inicjatorów ruchów społecznych. Były wykorzystywane jedynie do wewnętrznego użytku przy modelowaniu różnych wariantów rozwoju sytuacji.

 

Zarzuty

NRC wskazuje jednak, iż ich własne śledztwo wykazało co innego. Od samego początku ośrodek LIMC dzielił się analizami np. z koordynatorem ds. Terroryzmu NCTV i policją. To zaś oznacza, iż wojskowi kłamią w żywe oczy. Sprawą tą zainteresowali się również politycy. Posłowie z D66 chcą publicznej, parlamentarnej debaty na ten temat. Wojsko nie może bowiem ich zdaniem przejmować roli policji czy służb bezpieczeństwa wewnętrznego, bez wiedzy społeczeństwa i bez jakiejkolwiek kontroli nad tego typu działaniami ze strony rządzących.

Podobne wnioski wyciągają posłowie z VVD. Domagają się wyjaśnień od ministra obrony, wskazując, iż nie można ot tak „brać pod lupę” swoich obywateli. Głosom tym wtóruje również SP.

 

Wszystko to może oznaczać, iż rząd z premierem na czele stoi na progu dość poważnej burzy, którą "zafundowała" armia. Burzy, która może mocno podważyć autorytet władz w tym krytycznym dla społeczeństwa momencie.