Holender dźga nożem 7-letnią dziewczynkę w Niemczech

Psychoza wyjaśnieniem ataku na tle terrorystycznym?

W miniony piątek niemiecka policja aresztowała Holendra, który przybył do swojego rodzinnego miasta, leżącego około 10 kilometrów od Stuttgartu. Co zrobił mieszkaniec Królestwa Niderlandów? Udał się do tamtejszej szkoły podstawowej i zaatakował nożem uczęszczającą do niej 7-latke.

Co się stało w szkole? Tego policja nie relacjonuje zbyt dokładnie. Niemcy zasłaniają się tajemnicą śledztwa. Wiadomo jedynie, iż 24-letni mężczyzna przybył do szkoły podstawowej w Esslingen i tam ciął nożem przypadkową, całkowicie niezwiązaną z nim 7-letnią uczennicę. Mężczyzna być może wyprowadziłby kolejne ciosy, ale na ratunek dziecku przyszła nauczyciela. 61-letnia kobieta również została ranna w tym zajściu. Udało jej się jednak spłoszyć napastnika, który uciekł z budynku i zniknął.

 

Poszukiwania

Policja rozpoczęła poszukiwania Holendra, urodzonego w Niemczech. Działania te nie przyniosły jednak żadnego rezultatu. Pomoc przyszła jednak z nieoczekiwanej strony.

 

Przypadkowy przechodzień

W piątkowy wieczór do jednego z przechodniów w Stuttgarcie podszedł całkowicie obcy mężczyzna. Człowiek ten nie pytał jednak o godzinę, nie prosił o wskazanie drogi, nie chciał też ognia czy kilku euro na bułkę. Zaczepiony Niemiec usłyszał od całkowicie obcego człowieka, aby zadzwonił na policję. Było to dziwne, to co jednak świadek ten usłyszał chwilę później, sprawiło, że bez wahania wykręcił numer alarmowy. Jego rozmówca powiedział bowiem, że jest odpowiedzialny za dźgnięcie nożem  dziecka w jego  rodzinnym mieście.
Wiele więc wskazuje na to, iż Holendra ruszyły wyrzuty sumienia. Po przekazaniu informacji przez Niemca, sprawca czekał na patrol, który aresztował go i zabrał na komendę.

 

Choroba psychiczna

Holender trafił do aresztu i decyzją sądu spędzi w nim najbliższe kilka miesięcy. Śledczy wstępnie wykluczyli atak na tle terrorystycznym. Wskazują, iż wszystko co się stało, może być spowodowane chorobą psychiczną napastnika.

 

Szczęście w nieszczęściu

Niemieckie media informują, iż sytuacja mogłaby wyglądać dużo gorzej, gdyby w szkole było więcej dzieci. Gdy jednak Holender przybył do placówki oświatowej ta była praktycznie całkowicie pusta. Od 7 do 19 czerwca szkoła jest bowiem zamknięta z racji na ferie związane z Zielonymi Świątkami. Nie ma więc zajęć edukacyjnych, prowadzony jest tylko program opiekuńczy dla małej grupy uczniów, dla których rodzice nie znaleźli opieki. Gdyby był to normalny dzień lekcyjny, Holender miałby w budynku nie kilka, a setki potencjalnych ofiar. Mogłoby się to więc skończyć dużo gorzej.

Śledztwo trwa. Prokuratura mówi o popełnieniu przestępstwa zagrażającemu życiu. Mężczyzna przyznał się do winy.

 

Źródło:  Ad.nl