Holandia zamyka szpitalne oddziały ratunkowe

Holandia zamyka szpitalne oddziały ratunkowe

W Królestwie Niderlandów powoli rozwija się czwarta fala epidemii, tymczasem tamtejsze placówki ochrony zdrowia przeżywają poważny kryzys. Ten związany jest jednak nie z rosnącą liczbą zakażonych, co malejącą ilością personelu. Doprowadziło to do sytuacji, w której część szpitali musiała zamykać swoje oddziały ratunkowe. Czy to oznacza, iż gdy doznamy wypadku, nie będzie miał kto nas ratować?

 

Znikające oddziały

SOR, czyli szpitalny odział ratunkowy to pierwsza linia pomocy w nagłych przypadkach. To tam trafiają ofiary pożarów, strzelanin, pchnięć nożem, wypadków na drodze, w domu, czy w miejscu pracy. To tam lekarze i pielęgniarki walczą o życie poszkodowanych, by dopiero po ustabilizowaniu ich stanu przenieść osobę na specjalistyczne oddziały wewnętrzne. Okazuje się jednak, iż coraz więcej tego typu punków znika z mapy Holandii. Szpitale są niejako zmuszane do zamykania SOR'ów, najczęściej z powodu chronicznych niedoborów kadrowych.
Informacje te płyną z danych przekazanych przez Holenderskiego Stowarzyszenia Lekarzy Pomocy Ratunkowej (NVSHA). NVSHA nie jest w stanie jednak powiedzieć, ile oddziałów ratunkowych zostało zamkniętych w ostatnich latach. Informacje tego typu nie są rejestrowane w żadnej ogólnokrajowej bazie danych.

Brak kadr

Sytuacja związana z brakami kadrowymi trwa od wielu lat. Praca na SOR'ach, mimo iż dająca wiele satysfakcji nie jest zbyt popularna. Powód? Jest ona wyjątkowo trudna i stresująca, a przede wszystkim gorzej płatna niż na oddziałach specjalistycznych. Dlatego też niewielu lekarzy garnie się, by pracować na ostrym dyżurze.
Ostatnie lata jednak jeszcze bardziej pogmatwały całą sytuację. COVID-19 spowodował przeniesienie wielu medyków na odziały zakaźne, w efekcie SOR'y w wielu placówkach musiały zostać zamknięte. Oddziały te zamykano też ze względów epidemiologicznych. Nie każdy bowiem SOR był przygotowany na to, by stać się placówką „zakaźną”, więc dla dobra będących w szpitalu pacjentów kończono przyjęcia na odział.

 

 

Apel do władz

W efekcie NVSHA zgłasza się z apelem do władz w Hadze, by jak najszybciej pochyliły się nad problemem opieki zdrowotnej. W niektórych bowiem szpitalach dochodzi do sytuacji, w której odpływ personelu jest większy niż jego napływ. Jeśli to się nie zmieni, w Holandii może zabraknąć szeroko pojętych medyków. Rząd musi więc podjąć stosowne działania, by lekarze znów chcieli pracować w publicznej służbie zdrowia, stawiać się na dyżury na SOR, będąc pierwszą linią obrony ludzkiego życia. Bez bowiem odpowiednich kadr nawet najlepszy sprzęt na nic się nie zda. Dla poszkodowanych zaś w wypadkach często każda minuta jest na wagę życia lub śmierci. Wożenie ich od szpitala do szpitala z racji braku otwartych SOR'ów może zakończyć się dla nich tragicznie.