„Happy end” i salony masażu
„Happy end” spowodował zamkniecie wszystkich sześciu salonów masażu w Haarlemmermeer. Decyzją władz miasta lokale te nie mogą obsługiwać klientów przez trzy miesiące. Policja zaś nie wyklucza wszczęcia dochodzenia.
Dbanie o wysoką jakość usług
Salony masażu w Haarlemmermeer zostały odwiedzone przez tajemniczego klienta, działającego na zlecenie miejscowych władz. Człowiek ten, w każdym z sześciu punktów, umawiał się na godzinny masaż relaksacyjny. Nie szukał on usług seksualnych, ale za każdym razem dopytywał się o co chodzi, gdy proponowano mu „szczęśliwe zakończenie”, gdyż było mu ono proponowane wszędzie. Podczas zaś zabiegów okazało się, iż w niektórych punktach tego typu zakończenie sesji masażu wliczane jest w wizytę nawet, gdy nie jest wyszczególniane w cenniku.
Raport
W praktyce całe badanie jakości usług wyglądało tak, iż tajemniczy klient wybierał jedną z opcji masażu relaksacyjno-leczniczego, po wcześniejszym dokładnym zapoznaniem się z paletą usług placówki. Gdy zaś masaż zaczynał nabierać charakteru seksualnego, mężczyzna natychmiast przerywał zabieg i opuszczał lokal. W ten sposób po odwiedzeniu wszystkich firm oferujących tego typu usługi, kontroler przedstawił raport gminie.
„Szczęśliwie zakończenie” doprowadziło do zamknięcia salonów masażu na trzy miesiące.
Reakcja władz
Władze lokalne na podstawie otrzymanych informacji postanowiły zamknąć wszystkie placówki. Fakt, prostytucja w Niderlandach jest legalna, ale trzeba mieć na nią odpowiednią zgodę. Według tamtejszego prawa jest to bowiem działalność taka sama jak np. doradztwo podatkowe, naprawa laptopów czy każda inna działalność usługowa. W przypadku wykonywania zaś „Happy endu” salony masażu zmieniają znacząco definicje wykonywanej tam pracy. Wszystko to spowodowało, iż burmistrz zamknął placówki na kwartał i nakazał dokładniejsze kontrole.
Handel ludźmi?
Oprócz świadczenia dodatkowych, nie do końca legalnych usług, w jednej placówce według tajemniczego klienta, mogło dojść nawet do handlu ludźmi. Sprawą tą zainteresowała się tamtejsza policja i prokuratura. Burmistrz Marianne Schuurmans nie zdradza w tej sprawie jednak zbyt wielu szczegółów. Mówi jedynie, że w jednym z tych miejsc masażystki mogły wykonywać swoją pracę nie do końca dobrowolnie.