Haga zaorana przez traktory

Pierwsze dni października to  protesty rolników w Hadze. Farmerzy, generujący ogromną część dochodów tego kraju i dający miejsce pracy dziesiątkom tysięcy naszych rodaków, ruszyli traktorami, by zaprotestować przeciw temu jak są traktowani.

1 październiki tysiące rolników przyjechało traktorami do Hagi. Chociaż miasto to nie jest stolicą Holandii, to jednak tam znajduje się siedziba rządu, któremu ludzie żyjący z uprawy ziemi postanowili wykrzyczeć swoje niezadowolenie. Co jest bezpośrednią przyczyną protestu? Tego sami rolnicy nie są w stanie powiedzieć. Mówią bowiem, że „miara się przebrała”, a ich działania są odpowiedzią na ogólną politykę władz i tego, co się wokół nich dzieje. Farmerzy są już bowiem zmęczeni tym co robią politycy, media, a także ekologiczni aktywiści względem ich działalności. Tym, że ich ciężka praca cały czas postrzegana jest w złym świetle.

 

Azot

Jedną z kropel przelewających czarę goryczy jest azot, a konkretnie ustawa azotowa i ochrona środowiska. Rolnicy uważają bowiem, że cześć polityków ma na tym punkcie dosłownego „bzika” i pod pozorem dbania o matkę naturę chcą zrujnować lokalne rolnictwo. Przykładem tego ma być choćby pomysł D66. Politycy tej partii proponują zmniejszenie o połowę ilości zwierząt hodowlanych. Ponieważ ich zdaniem to właśnie one mają generować duże ilości azotu. To jednak nie wszystko. Politycy zwracają uwagę również na to, jak mieszkają rolnicy. Wielu uważa, że budynki gospodarcze są przestarzałe, nieekologiczne. Dlatego też ich ogrzewanie powoduje zużywanie energii, a co gorsza, te wedle polityków „rozpadające się chatki”, znajdują się w sąsiedztwie wrażliwych obszarów naturalnych.

Protesty rolników paraliżują okolice Hagi na początku tego tygodnia

Chemia

Azot to jednak nie jedyny problem. Rolnicy cały czas są obwiniani za zanieczyszczenie wód pestycydami czy nawozami. Ekolodzy mają im za złe, że korzystają z możliwości zwiększenia plonów. Zapominają oni jednak, że dzięki temu Holendrów stać na chleb. Rolnicy wskazują bowiem, że ekologiczne uprawy są zdecydowanie droższe i trudniejsze. Gdy jednak godzą się na taki typ działalności, znów stają się obiektem ataków grup, które uważają, że plony ziemi takie jak zboża, warzywa czy owoce powinny być tanie i łatwo dostępne.

 

Polacy

Do problemów rolników dochodzą również inne wątki. Wśród nich można wyróżnić niskie ceny w skupach. Import zagranicznych zbóż, mleka spoza Holandii, powoduje gorszą sprzedaż lokalnych produktów. Są również problemy z Polakami i innymi przybyszami z Europy Wschodniej. Kwestia naszych rodaków nie jest podnoszona jednakże pod kątem działań naszych pracowników, a ich wyzysku. Farmerzy zauważają bowiem, iż nieliczne przypadki wykorzystywania obcokrajowców, mające miejsce w swoistych „obozach pracy”, są przez media bardzo nagłaśniane, co rzutuje negatywnie na całą branżę i powoduje, iż coraz mniej pracowników chce zarabiać zbierając pomidory, ogórki czy pomagając przy żniwach.

 

Paraliż

Wszystko to spowodowało, że rolnicy, jak sami mówią, utracili zaufanie do mediów i władz w kraju. Postanowili więc się zorganizować i wyrazić swój sprzeciw. Do Hagi wyruszyli już w nocy z poniedziałku na wtorek. Konwoje traktorów jadących z Drenthe, Groningen i Fryzji powodowały powstawanie wieku korków na lokalnych drogach. Najgorsza sytuacja miała miejsce w regionie Utrechtu. Jak szacuje policja i zarząd dróg krajowych w Holandii, sama akcja dojazdowa rolników doprowadziła do 1136 kilometrów korków.

Wszystkie maszyny zgromadziły się rano w rejonie Malieveld. Władze miasta wydały jednak pozwolenie na przyjazd tam jedynie 75 ciągnikom. Stanowiło to połową tego, co chcieli organizatorzy. Samorządowcy chcieli, by rolnicy zaparkowali pod Cars Jeans Stadion, a następnie za pomocą komunikacji miejskiej dotarli do punktu zbornego. Jak można było się domyśleć, taki pomysł nie spodobał się rolnikom. W efekcie parking przed stadionem był niemal kompletnie pusty, a na Malieveld dojechały i zaparkowały setki traktorów. Oprócz maszyn, na placu zgromadziło się ponad 20 000 protestujących. Cała akcja zakończyła się we wtorek o 15, gdy to odwiedzający protestujących politycy wyjechali do Binnenhof pod nadzorem policji.

Mieszane uczucia

Cały protest był się zdaniem wielu rolników porażką. Owszem ludzie, media i politycy zobaczyli, że ta grupa zawodowa nie będzie w milczeniu pozwalać na jej oczernianie lub powolny upadek. Z drugiej zaś trudno uwierzyć w zapewnienia rządu, który już nie raz pokazał, iż mówi jedno, a robi drugie. Rolnicy w gorzkich słowach mówią bowiem, że poseł, człowiek w garniturze, jeśli nigdy nie pracował na roli, nie zrozumie, trudu i serca jakie codziennie muszą włożyć rolnicze rodziny w zapewnienie chleba, mięsa czy świeżych warzyw Holendrom. Dla ludzi na co dzień jadających w drogich restauracjach i podróżujących drogimi limuzynami, rolnicy to bowiem tylko dane statystyczne pokazujące nadprodukcję azotu, czy niezgodność z normami. Jeśli więc sytuacja się nie zmieni, możliwe są kolejne akcje protestacyjne.